DoRzeczy.pl: Radni Warszawy przyjęli projekt Strefy Czystego Transportu. Możemy mówić, że jest to projekt przepchany kolanem, którego mieszkańcy miasta nie chcieli?
Tobiasz Bocheński: Zdecydowanie. Jest to projekt przepchany kolanem. Radni nie zgodzili się na referendum w tej sprawie, a strefa dotyczy wszystkich warszawiaków, a nawet mieszkańców aglomeracji warszawskiej. To skandaliczne, że nawet nie odbyły się konsultacje społeczne w tej sprawie. Nie było żadnej prawdziwej debaty z wysłuchaniem głosów obywateli w Radzie Miasta.
Co według pana w tym projekcie jest najgorsze?
Uważam, że rozmiar strefy, ponieważ jest ona bardzo rozległa i duża. Po drugie, mamy tempo wpisywania do niej poszczególnych pojazdów, a po trzecie fakt, że student posiadający stare Seicento, czy emeryt przywiązany do swojego samochodu nie wjedzie do tej strefy. Natomiast ktoś, kto kupi samochód za milion złotych w tym roku, z silnikiem V8, który jest bardzo nieekologiczny, będzie jeździł po tej strefie, ile dusza zapragnie. Gdzie tu logika?
Podobno odgórne przepisy mają nakazywać samorządom tworzenie takich stref. To prawda?
Nie, to nieprawda. Prezydent Trzaskowski wskazał na ten argument, jednak posługuje się tutaj bardzo umiejętnymi manipulacjami. Ustawa, czyli prawo polskie pozwala na wprowadzane takich spraw, jednak nikogo nie przymusza. Nie określa tempa wprowadzania, rozmiaru czy poszczególnych obostrzeń. Również prawo europejskie nigdzie nie stwierdza, jakiego rozmiaru ma być ta strefa. Dlatego jeśli prezydent Trzaskowski czuł się w obowiązku, żeby być modnym, to mógł ją przyjąć tylko w pewnej części Śródmieścia, następnie na podstawie mapy drogowej ją rozszerzać, co byłoby zdroworozsądkowym rozwiązaniem.
Prezydent Trzaskowski wskazuje, że utworzenie takiej strefy jest jednym z warunków otrzymania KPO.
Uważam, że jest to również element manipulacji. W pewnym stopniu, za złą jakość powietrza w Warszawie odpowiadają stare, niespełniające norm piece w domach. Ich wymianę zapowiadał prezydent Trzaskowski. To on zobowiązał się publicznie, że wszystkie wymieni. Z tego co wiem, to ten projekt panu prezydentowi nie udał się w stu procentach. Może zatem należało zrobić wszystko, co się dało w ramach własnego podwórka?
Czytaj też:
"Doskonale pamiętam rządy Tuska". Kukiz zdradza, jak zagłosujeCzytaj też:
"Wbrew obietnicy Hołowni". Wipler skarży się na wyniki głosowania Sejmu
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.