(…) Fantastycznie kolegów od Sławka Sierakowskiego punktuje Jakub Lubelski w pomieszczonym w zbiorze Urbanowskiego szkicu „Brzozowski dzwoni do »Krytyki Politycznej«”, Michał Łuczewski bezwzględnie wykazuje ignorancję Cezarego Michalskiego, który opatrzył wstępem wznawiane przez „Krytykę” „Głosy wśród nocy”.
Piszę o tym bez jakichś specjalnych emocji, bo – prawdę powiedziawszy – wcale nie mam ochoty na przeciąganie Brzozowskiego na swoją stronę i czynienie zeń jakiegoś mojego patrona. Zawsze czułem wobec niego jakąś litość, ten łapczywy pożeracz książek, pamflecista, zmieniający co chwila poglądy, a każde nowe głoszący z fanatyczną żarliwością, co chwila wzmożony, upajający się atakowaniem autorytetów, wzbudzał we mnie niesmak tak silny, że nawet jego ostatnie zapiski związane z nawróceniem skażone są dla mnie niestrawną histerią i gorączką myśli, która nie może zyskać aprobaty.
Natomiast humbug, jakim jest portret Brzozowskiego kreślony przez Andrzeja Mencwela, i obciach, jakim jest wzięcie Brzozowskiego na sztandary „Krytyki Politycznej” – o, to rzeczywiście sprawa wymagająca krytycznej refleksji. (…)