Landsbergis z aprobatą odniósł się do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona w sprawie ewentualnego rozmieszczenia wojsk zachodnich na Ukrainie. – Teraz nadszedł czas na dyskusję. Rozpoczęcie rozmowy burzy narzucone sobie czerwone linie – podkreślił dyplomata w wywiadzie dla Ouest-France. Minister uważa także, że rok 2024 będzie decydujący dla wyniku wojny na Ukrainie.
– Sytuacja nie poprawia się, nawet jeśli Ukraińcy wykazują się niesamowitą odwagą. Ale decydujący charakter bitwy zależy od zachodnich stolic. Wojna zależy od ilości sprzętu. Ukraińcy mają siedem razy mniej amunicji niż Rosjanie. To cud, że udaje im się stawić opór. W tym roku możemy spodziewać się katastrofalnych rzeczy – powiedział Landsbergis.
Szef litewskiego MSZ wysoko ocenił inicjatywę Czech dotyczącą zakupu 800 000 sztuk pocisków dla Ukrainy.
– Jedyne pytanie, które pozostaje hipotetyczne, dotyczy tego, dlaczego spada to na Czechy lub małe kraje na wschodniej flance, skoro mamy dużych sojuszników, którzy mogliby znaleźć rozwiązanie. Cieszę się, że Republika Czeska poszła dalej i znalazła to rozwiązanie. Mam nadzieję, że uda nam się zebrać wszystkie potrzebne pieniądze – podkreślił polityk.
Pomoc UE dla Ukrainy
Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borrell podał warunki transferu zysków z zamrożonych aktywów Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Według niego, wymaga to zgody wszystkich państw członkowskich UE.
Jak powiedział Borrell, UE mogłaby wykorzystać nadwyżki zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów na zakup broni dla Ukrainy lub pomóc we wzmocnieniu jej przemysłu obronnego.
Wcześniej Parlament Europejski przyjął uchwałę, w której wezwał do zapewnienia Ukrainie broni umożliwiającej zwycięstwo. Chodzi między innymi o rakiety dalekiego zasięgu Taurus, Storm Shadow i SCALP, a także zaawansowanyy systemy obrony powietrznej i amunicji.
Czytaj też:
Litewski minister: Możemy znaleźć się w znacznie gorszej sytuacjiCzytaj też:
Litwa szykuje się na wygraną Trumpa. "Scenariusze B, C, D"