Białorusini o „Burym”: Nie można usprawiedliwiać ludobójstwa
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Białorusini o „Burym”: Nie można usprawiedliwiać ludobójstwa

Dodano: 
Kpt. Romuald Rajs ps. "Bury"
Kpt. Romuald Rajs ps. "Bury" Źródło: Archiwum
JAK NAS PISZĄ NA WSCHODZIE I Białoruski parlamentarzysta i rzecznik tamtejszego MSZ ostro skrytykowali Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce. W Mińsku uważa się, że kult „Burego” prowadzi do „rozpalania sztucznej wrogości między narodami”.

Marsz Pamięci Wyklętych w podlaskiej Hajnówce co roku spotyka się z negatywną reakcją Mińska. Szczególnie ze względu na zbrodnie wojenne Rajsa „Burego” na białoruskiej ludności Podlasia. W tym roku Mińsk oficjalnie wypowiedział się jeszcze na kilka dni przed marszem. „W parlamencie białoruskim z wielkim żalem i oburzeniem została przyjęta informacja o zamiarach organizacji polskich nacjonalistów, by przeprowadzić kolejny prawicowo-radyklany marsz w mieście Hajnówka, gdzie w dużym skupisku zamieszkują etniczni Białorusini” – komentował w rozmowie z prorządowym portalem Belta.by Walerij Woroniecki, przewodniczący komisji stałej ds. międzynarodowych w Izbie Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego. – „Sądząc po reklamie marszu w mediach społecznościowych, jego celem jest heroizacja konkretnych działaczy powojennego polskiego podziemia, wśród których szczególne miejsce zajmuje zbrodniarz wojenny i organizator represji przeciwko prawosławnej ludności Podlasia Romuald Rajs „Bury”. Inicjatorzy tej wątpliwej akcji uważają za swój moralny obowiązek, aby „na tej czerwonej ziemi (Podlasie – red.) zwyciężyła polska myśl”.

"Bury" – "herszt bandy"

Według Woronieckiego, Rajs „wyróżnił się” tym, że zabijał ze szczególnym okrucieństwem przede wszystkim etnicznych Białorusinów wyznania prawosławnego i palił całe wioski. „Na sumieniu tego herszta bandy są setki zabitych i okaleczonych zwykłych obywateli, wśród których były kobiety, dzieci i starcy” – mówił białoruski parlamentarzysta. Nazywając oddział antykomunistycznej partyzantki bandą, Woroniecki powtarza tezę sowieckiej propagandy.

Po marszu zaplanowany był pokaz filmu dokumentalnego pt. „Bury – podwójnie wyklęty”. – „Przeprowadzenie marszu i pokaz filmu, wychwalającego „Burego” i podobnych mu zbrodniarzy wojennych w mieście, którego większość mieszkańców ma białoruskie korzenie, to w gruncie rzeczy prowokacja, obliczona na rozpalanie sztucznej wrogości pomiędzy Białorusinami i Polakami, prawosławnymi i katolikami” – komentował Woroniecki. Działania takie jak marsz w Hajnówce ocenił jako „szczególnie cyniczne” na tle nowelizacji ustawy o IPN. Białoruski parlamentarzysta stwierdził też, że gloryfikacja „Burego” w kraju, którego obywatele na własnej skórze doświadczyli terroru faszystowskiego „świadczy o brakach w polskiej pamięci narodowej”. „Podobne akcje nie mieszczą się w ramach współczesnej kultury jakiegokolwiek demokratycznego państwa europejskiego, głoszącego pokój i zgodę w społeczeństwie oraz rozwój przyjaznych relacji ze swoimi sąsiadami” – uważa Woroniecki.

"Polacy, szukajcie innych bohaterów"

Oburzenie parlamentarzysty podzielił, komentując całą sprawę podczas konferencji prasowej, Dmitrij Mironczik, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi. Podobnie jak Woroniecki, w odniesieniu do „Burego” używa określenia rodem ze słownika komunistycznej propagandy, nazywając partyzanckiego dowódcę „hersztem bandy”. Mironczik zaznaczył, że przypisywanie „Buremu” zbrodni wojennych nie jest białoruskim wymysłem: „To opinia i jednoznaczny wniosek polskiego Instytutu Pamięci Narodowej, który stwierdził, że „Bury” dopuścił się zbrodni o znamionach ludobójstwa” – powiedział rzecznik białoruskiego MSZ. – „Nic nie może usprawiedliwić ludobójstwa, zbrodni przeciw ludzkości. Dwóch opinii na ten temat być nie może. Czy potrzebne jest sztuczne rozpalanie wrogości pomiędzy Białorusinami a Polakami? Czy potrzebne jest potęgowanie napięcia na gruncie narodowym i wyznaniowym? Czy jednak mimo wszystko potrzebny jest nam dialog historyczny, który dopiero co zaczął się rozwijać między naszymi państwami?” – pytał retorycznie rzecznik białoruskiego MSZ.

Mironczik stwierdził też, że w polskim panteonie jest wystarczająco wielu pozytywnych, niewzbudzających kontrowersji bohaterów, nawet wspólnych dla Polaków i Białorusinów, żeby odciąć się od „Burego”. „Jestem przekonany, że nie powinno być miejsca dla zbrodniarzy wojennych, dla ludzi, którzy mają ręce po łokcie unurzane w krwi niewinnych ofiar, w tym kobiet i dzieci. Chociaż oczywiście, decyzja w tej sprawie należy do Polaków” – podsumował Dmitrij Mironczik.

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także