DoRzeczy.pl: Jakie są, według księdza profesora, główne przyczyny wzrostu terroryzmu w Europie i w jaki sposób Kościół może wpłynąć na te zjawiska?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Nie ma prostych, ani tym bardziej zwięzłych i prostych odpowiedzi na pytania, które dotykają kryzysu cywilizacyjnego świata zachodniego, a w szczególności Europy. Sądzę, że trzeba mieć tutaj na uwadze kilka czynników. Jednym z nich jest projekt Europy w budowie, w postaci Unii Europejskiej, która to konstrukcja jest w obecnym stadium realizacji zupełnie chybiona. Chcąc budować jakąś wspólnotę, jakąś strukturę społeczną, trzeba odwoływać się do wartości – wartości realnych. Podkreślam – realnych wartości, ponieważ wartości oświeceniowe, do których nawołują współcześni koryfeusze europejscy, takich jak wolność, tolerancja, prawa człowieka, dziwnym trafem rezonansują z dźwiękiem gilotyny, który zdumiewająco szybko ucinał dyskusję wokół tych wartości. Europa niestety nie odwołuje się do wartości realnych, wypracowanych u swoich źródłach – helleńskim, rzymskim i chrześcijańskim.
To powoduje w sposób naturalny dezintegrację społeczną, która staje się łatwym łupem dla spójnej – radykalnie spójne inwazji cywilizacji islamskiej. Podkreślam radykalnie spójnej, dlatego że w przypadku islamu religia jest stopiona z kwestią polityczną. To nie jest przenikanie się, to nie jest zależność, to jest po prostu jedna rzeczywistość, jedna całość. Słaba Europa i silny islam – to jedno z głównych – w moim przekonaniu – źródeł kryzysu. Rolą Kościoła jest przede wszystkim przypominanie wartości realnych, wartości tworzących wspólnotę europejską. Trzeba o tym przypominać w dobie, w której człowiek w Europie żyje tak jakby Bóg nie istniał.
Czy ksiądz profesor uważa, że terroryzm wpływa na podejście ludzi do wiary? Jeśli tak, to w jaki sposób te wydarzenia kształtują lub zmieniają postrzeganie religii w społeczeństwach europejskich?
Niewątpliwie terroryzm prowokuje do pewnych refleksji religijnych. Większość zamachów terrorystycznych w Europie związana jest z fundamentalizmem islamskim, więc nie można uciec od kwestii zainteresowania islamem. To zainteresowanie przybiera oczywiście różne postacie. Pojawiają się centra i zespoły badawcze, pojawiają się opracowania naukowe, pojawiają się także fascynacje islamem, które zdają się przebiegać wedle schematu – „skoro ta religia jest tak ekspansywna, skoro jest tak silna, to musi być prawdziwa… To może warto w jakiś sposób z nią się związać”. Jestem głęboko przekonany, że jest potrzeba zainteresowania islamem, wydobycia z niego treści autentycznie religijnych i jego obecnego kształtu w postaci ścisłego stopienia religii z polityką. Jest to sprawą bardzo cenną. Niemniej wydaje się, więcej – jestem głęboko przekonany, że chrześcijaństwo nie jest współcześnie w skali Europy bardziej znane niż islam. Warto by było, by Europejczycy mimo wszystko, nawet wbrew własnej świadomości wywodzący się z korzeni chrześcijańskich, zainteresowali się fundamentem swojej tożsamości.
W jaki sposób Kościół katolicki oraz wierni mogą reagować na kryzys wiary w Europie, szczególnie w kontekście wzrostu ekstremizmu i terroryzmu? Czy są jakieś specyficzne strategie, które ksiądz profesor rekomenduje?
Jedyną strategią, jaką mogę zaproponować jest poznawanie własnej wiary, odkrywanie istoty chrześcijaństwa, jego piękna, jego dynamizmu. Chrześcijaństwo w wymiarze katolickim, czyli powszechnym nikogo nie wyklucza. Jest uniwersalne. Jedynym kryterium jest tutaj wyznawanie wiary w Chrystusa Zbawiciela, Chrystusa żyjącego w swoim Kościele. Chrześcijaństwo jest religią miłości, to znacznie więcej niż tolerancja. Chrześcijaństwo jest religią wolności i równości. Słowa św. Pawła „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie” są manifestem chrześcijańskiej karty praw człowieka. Problem terroryzmu to symetrycznie problem „uległości” Europy, by odwołać się do słynnej książki Michela Houellebecqa. Otóż strategią chrześcijaństwa powinna być walka nie z człowiekiem, ale o człowieka. Walka, która kieruje się normą także św. Pawła „nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. Praktycznie ujmując oznacza to pogłębianie własnej wiary. Oznacza to zarazem odkrywanie niebezpieczeństw, które tej wierze zagrażają. Oznacza to stawanie w obronie wiary, nie godzenie się na inwazję obcej kultury, zwłaszcza kultury prawnej w sferę naszego życia publicznego. Mam tu na myśli inwazje szariatu, która stopniowo, ale systematycznie dokonuje się w Europie zachodniej. Przeciwko takiej ekspansji trzeba zdecydowanie protestować, oczywiście środkami wpisanymi w system państw praworządnych. O ile jeszcze takie faktycznie istnieją w Europie.
Czy ksiądz profesor dostrzega jakiś związek między kryzysem wiary a wzrostem radykalizacji religijnej w Europie? Jak można przeciwdziałać tym tendencjom, aby wspierać pokojowe współistnienie różnych religii i kultur?
Ten związek jest dla mnie oczywisty i zarazem fundamentalny. W tym miejscu jednocześnie przypominam sobie wielkie wysiłki św. Jana Pawła II na rzecz dialogu międzyreligijnego. Dziś niejednokrotnie ten dialog prowadzony przez świętego Papieża jest krytykowany, zwłaszcza w tak zwanych środowiskach tradycjonalistycznych w Kościele. Warto jednak zauważyć, że krytykujemy – jak sądzę – ten dialog z pozycji współczesnej kondycji Kościoła nakłaniającego się bardziej ku uległości niż misyjności. Nigdy i nigdzie Jan Paweł II w tym dialogu nie porzucił przekonania o potrzebie działalności misyjnej Kościoła. Mocą swojego osobistego autorytetu i świętości budził szacunek. To trzeba bardzo mocno zauważyć i podkreślić. Nie rezygnował w świecie innych religii z mówienia o Chrystusie, szerząc w ten sposób Ewangelię. Myślę, że pozostawił nam kilka bardzo ważnych wskazówek. Pierwsza z nich to autorytet nas wyznawców chrześcijaństwa. Inaczej mówiąc to potrzeba bycia świadkami naszej wiary. Po drugie, to szacunek dla przedstawicieli innych religii i kultur. Po trzecie to, że ten szacunek nie oznacza rezygnacji z podjęcia próby działalności misyjnej i ukazania tym ludziom i tym religiom Jezusa Chrystusa, jedynego Odkupiciela człowieka. Świadectwo – szacunek i odwaga misyjna. Tego chyba dzisiaj bardzo potrzebujemy.
Czytaj też:
"Powstrzymam to szaleństwo". Trump zapowiada zdecydowane działania po objęciu władzyCzytaj też:
"Leczenie kompleksów". Internet pęka ze śmiechu po wpisach Trzaskowskiego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.