RYSZARD GROMADZKI: Rada Unii Europejskiej przyjęła, mimo sprzeciwu Polski i Węgier, pakt migracyjny, uchwalony wcześniej przez Parlament Europejski. Zakłada on, że kraje członkowskie Unii mają do wyboru przyjęcie migrantów z Afryki i Azji albo zapłatę rekompensaty finansowej za ich nieprzyjęcie w ramach tzw. mechanizmu solidarnościowego. Szef MSZ, Radosław Sikorski, w jednym z telewizyjnych wywiadów przekonywał, że Polska może być beneficjentem tego paktu, bo przyjmuje uchodźców z Ukrainy. Zgadza się pan z ministrem Sikorskim?
RYSZARD CZARNECKI:Pan Sikorski ma poczucie humoru. Mnie wcale nie jest do śmiechu. Pakt przyjęty w Brukseli oznacza bowiem nie tylko zapalenie zielonego światła dla poważnych obciążeń ekonomicznych dla naszego kraju, bo przecież będziemy utrzymywać tych ludzi, a olbrzymia większość z nich będzie żyła z „socjalu”, jak dzieje się w krajach Europy Zachodniej. Będziemy też płacić, na razie trudno policzalne, koszty konfliktów społecznych, kulturowych i religijnych, a przede wszystkim wzrostu przestępczości, w tym przestępczości zorganizowanej. To było udziałem wszystkich krajów, które przyjmowały imigrantów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.