W amerykańskim systemie politycznym dwie najważniejsze partie mówią najczęściej jednym głosem. W obrębie Partii Republikańskiej funkcjonuje jednak od wielu lat pewne skromne grono polityków, którzy uzyskany mandat społeczny traktują poważnie i starają się w miarę możliwości uprawiać politykę w zgodzie z głoszonymi przez siebie ideami. Nie mają nigdy większego wpływu na zasadniczą linię polityczną swoich partii, lecz mimo wszystko są tolerowani ze względu na to, że przyciągają znaczną liczbę wyborców.
Libertarianin przeciw klimatyzmowi
Jedną z takich postaci jest właśnie pochodzący ze stanu Kentucky Thomas Massie. Jego poglądy można scharakteryzować jako libertariańskie, gdyż zasiadając od 12 lat w Kongresie, konsekwentnie głosuje przeciwko wszelkim podwyżkom podatków, ograniczeniom wolności słowa czy też wszelkim propozycjom zwiększającym uprawnienia władzy federalnej. W obecnej kadencji zdążył już m.in. przedstawić projekty ustaw przewidujących m.in. likwidację Banku Rezerwy Federalnej czy też likwidację opodatkowania napiwków.
Massie znany jest od lat z tego, że występuje przeciwko zielonej polityce, uważając ją za żerowanie na pieniądzach podatnika. Nie pozwala się jednak oskarżać o brak ekologicznej świadomości, gdyż od lat mieszka w górskim domu niepodłączonym do sieci energetycznej, wodociągowej i kanalizacyjnej, którego jedynym źródłem prądu są zamontowane na dachu panele fotowoltaiczne. Jako absolwenta słynnego MIT trudno go również posądzić o brak odpowiedniego przygotowania teoretycznego do wypowiadania śmiałej krytyki tezy o antropogeniczności globalnego ocieplenia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.