Minister przekonuje, że przedmiot jest konieczny ze względu na różnorodne problemy polskiej młodzieży, od kłopotów ze zdrowym odżywianiem, co skutkuje nadwagą, po problemy psychologiczne, co prowadzi z kolei do depresji i prób samobójczych.
Problem w tym, że – jak wskazują eksperci edukacyjni – dosłownie wszystkie elementy zaproponowane w projekcie „edukacji zdrowotnej” są już dziś obecne w szkole, tyle, że rozparcelowane w różnych innych przedmiotach – wychowaniu fizycznym, biologii, pracy z wychowawcą.
W „edukacji zdrowotnej” jest tak naprawdę tylko jedna nowość: nauczanie na temat seksualności. Jeżeli przedmiot wprowadza jako novum tylko to, można stwierdzić z całą pewnością, że jego właściwym celem jest właśnie ta kwestia.
W standardach zaproponowanych przez Barbarę Nowacką znajdują się między innymi normalizacja masturbacji oraz skłonności homoseksualnych; zawarto w nich również elementy ideologii gender (płynna płciowość).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.