Juncker ponoć z zadowoleniem obserwuje, że kandydat na kanclerza Niemiec, członek Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU), Friedrich Merz, również zmierza w tym kierunku.
– Nasza sprawa nie jest jeszcze zakończona. Jeśli spojrzycie na świat i sytuację środowiska pracobiorców, dojdziecie do wniosku, że wielki moment katolickiej nauki społecznej tak naprawdę dopiero nadejdzie – powiedział luksemburski polityk.
Juncker 9 grudnia kończy 70 lat. Członek Chrześcijańsko-Społecznej Partii Ludowej Luksemburga przez wiele lat kształtował politykę w swojej ojczyźnie i na poziomie europejskim. Były przewodniczący Komisji Europejskiej stwierdził, że sam pozostaje człowiekiem katolickiej nauki społecznej. – A gdyby było nas więcej, świat byłby lepszy – zaznaczył.
W rozmowie z KNA polityk wyraził ubolewanie, że katolicka Komisja Episkopatów Unii Europejskiej (COMECE) zbyt rzadko zabiera głos. – Wiele o niej słyszałem, gdy przewodniczącym był kardynał Reinhard Marx z Monachium – powiedział Juncker. Od tego czasu to się zmieniło. Przyznał, że chciałby widzieć więcej publicznych oświadczeń COMECE w bieżących sprawach.– Rolę rzecznika ma tylko ten, kto zabiera głos – stwierdził luksemburski polityk.
Merz nowym kanclerzem?
Kiedy w środę 6 listopada doszło do dymisji ministra finansów Christiana Lindnera z FDP stało się jasne, że rządząca w Niemczech koalicja złożona z SPD, Zielonych i FDP przestaje istnieć. Kryzys na szczytach władzy wiąże się zaś z koniecznością rozpisania wcześniejszych wyborów. Początkowo Kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że 15 stycznia odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania w Bundestagu. Oznaczałoby to, że nowe wybory odbyłyby się w połowie marca. Opozycyjna chadecja CDU/CSU żądała jednak przyspieszenia tego procesu i domagała się, aby głosowanie nad wotum zaufania odbyło się już w środę 13 listopada. Według szefa CDU Friedricha Merza, wybory mogłyby się wtedy odbyć 19 stycznia.
Czytaj też:
Papież Franciszek do Ukraińców: To Bóg wypowie ostatnie słowoCzytaj też:
Nowe obrzędy pogrzebu papieża. "Pogrzeb ucznia, nie władcy"