Wycie rozległo się od Lizbony do Warszawy. Wiceprezydent stanów Zjednoczonych J.D. Vance wszedł z drzwiami na tęczowe salony spróchniałej Europy.
Konsensus poprawności politycznej schował się pod stół i usiłuje szczekać, choć bardziej przypomina to popiskiwanie kieszonkowego ratlerka.
Nikt nie zna przyszłości. Jeszcze kilka miesięcy temu żyliśmy w upadającym świecie Zachodu, który uruchamiając samobójcze procesy, upuszczał sobie szeroko krwi w sensie gospodarczym, kulturowym i społecznym, stopniowo abdykując ze światowego wyścigu. Któż mógł przypuszczać, że posiadające miażdżącą przewagę finansową i medialną nad oponentami lewicowo-liberalne salony, będą za chwilę biegały w panice niczym kurczaki po podwórku na chwilę po dekapitacji?
Źródło: DoRzeczy.pl