Kapłan tłumaczył w TVN24, że ówczesny biskup tarnowski, a dziś arcybiskup metropolita katowicki Wiktor Skworc "zatuszował sprawę, a sprawcę wysłał na Ukrainę, gdzie dokonał on kolejnych molestowań dzieci".
– To nie jest zła wola papieża, tylko konkretnych hierarchów, którzy od kilkunastu lat zachowują się tak, jakby w ogóle nie było Watykanu – ocenił.
Sprawa kard. Dziwisza
Pytany o zarzuty pod adresem kard. Stanisława Dziwisza ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził, że w ostatnich latach życia Jana Pawła II "doszło do pewnego przegięcia".
– Panowało takie przekonanie, wynikające może z dobrej chęci – "nie zasmucać Ojca świętego". Znam to z opowiadań innych pielgrzymów, którzy byli pouczani, zresztą nie tylko przez księdza kardynała (...) żeby nie mówić o trudnych sprawach Ojcu świętemu – powiedział.
"To był błąd otoczenia Jana Pawła II"
Według niego opieka nad papieżem przerodziła się w blokowanie informacji. – I niestety doszło do takiej sytuacji jak z arcybiskupem Paetzem – stwierdził ks. Isakowicz-Zaleski, nawiązując do sprawy nieżyjącego już byłego metropolity poznańskiego, wobec którego formułowano zarzuty o molestowanie kleryków.
– Już dziś wiadomo, że bardzo wiele rzeczy nie docierało do papieża, to był błąd tak zwanego apartamentu, czyli najbliższego otoczenia Jana Pawła II – powiedział ks. Isakowicz-Zaleski. Jak dodał, "po prostu zawiódł system". – Ten model, że papież musi wiedzieć o każdym kandydacie na ważne stanowisko, po prostu zawiódł. To jest niemożliwość fizyczna – ocenił.
Czytaj też:
Abp Gądecki: Jan Paweł II został cynicznie oszukany