Szef watykańskiej dyplomacji przypomniał, że na całym świecie jest wiele "ognisk konfliktu", po czym zaznaczył, że wojna na Ukrainie była końcem "powojennej niewinności" w Europie. Dodał, że w pewnym stopniu "przebudzeniem" była już wojna na Bałkanach.
– Niestety, my w Europie nie zareagowaliśmy odpowiednio na powstałe problemy. Obecnie istnieje niebezpieczeństwo, że po zakończeniu wojny na Ukrainie będziemy mieli nadzieję, że wszystko powróci do poprzedniego stanu. To się nie stanie. Wojna w Europie na pełną skalę jest możliwa, mimo wszystkich instytucji, mimo wszystkich postępów. Zbyt długo przyjmowaliśmy pokój za pewnik i przestaliśmy o niego zabiegać – osobiście, indywidualnie, zbiorowo i instytucjonalnie. Pokój trzeba tworzyć i umacniać. Nie udało nam się tego uczynić – stwierdził abp Gallagher.
Rola Watykanu w konflikcie
Pytany o rolę Watykanu w konflikcie na Ukrainie, abp Gallagher wyjaśnił, że Stolica Apostolska tradycyjnie nie chce opowiadać się po żadnej ze stron, ponieważ ma "misję powszechną".
– To nie jest tak, że nie widzimy, kto jest agresorem, a kto ofiarą. Ojciec Święty widzi, że konflikty są skomplikowane. Nie można mówić po prostu o dobru i złu, to nie jest takie proste. Dlatego właśnie nasze podejście polega na pracy na rzecz pokoju. Nawiązywanie kontaktów, ewentualne proponowanie siebie jako mediatorów – to jest nasze podejście. Niektórzy pytają nas, czy my, jako Stolica Apostolska, jesteśmy neutralni. Nie w naszej reakcji na cierpienie na Ukrainie. Ale politycznie postrzegamy siebie jako neutralnych. Tak jak inne kraje na świecie, z których pewne mają to nawet zapisane w swojej konstytucji – oznajmił duchowny. – Chcę powiedzieć, że jesteśmy neutralni, ale nie obojętni etycznie – dodał.
Czytaj też:
"Papież chce i czuje, że powinien pojechać na Ukrainę"