Chrześcijaństwo równa się męczeństwo? Sytuacja chrześcijan w Japonii

Chrześcijaństwo równa się męczeństwo? Sytuacja chrześcijan w Japonii

Dodano: 
Katedra Urakami w Nagasaki, Japonia
Katedra Urakami w Nagasaki, Japonia Źródło: Wikipedia / CC BY 2.5 / 663highland
Z chrześcijaństwem w Japonii związana jest niewątpliwie osoba św. Franciszka Ksawerego. Uważa się go za głównego krzewiciela wiary w tym kraju.

Japonia to kraj z jednej strony dobrze rozwinięty technologicznie i infrastrukturalnie, z drugiej zaś ciągle pozostający prawie w całości pogański. Państwo, które nazywa się Krajem Kwitnącej Wiśni, to praktycznie ostatnie miejsce, do którego dotarli Europejczycy. Stało się to dopiero w 1542 roku. Japonię zaczęli nawiedzać przede wszystkim kupcy i handlarze ze Starego Kontynentu, ale również misjonarze.

Chrześcijaństwo w Japonii – czy to możliwe?

Przez wiele wieków Japonia pozostawała pod wpływem ludów sobie bliskich: pochodzenia chińskiego i koreańskiego. Mieszały się tam tradycje dwóch głównych wyznań: szintoizmu, opartego na japońskiej mitologii oraz buddyzmu. Przełomem okazał się rok 1549. Po ośmiu latach wędrówki z Portugalii, przez Afrykę i Indie, na wyspę Kiusiu dotarł zakonnik Franciszek Ksawery.

Jezuita był misjonarzem, który odegrał dużą rolę w krzewieniu wiary katolickiej w miejscu, które przez długie tysiąclecia był izolowany od europejskiego świata, jego kultury i cywilizacji. Jednak to nie powstrzymało Franciszka Ksawerego. Wręcz przeciwnie, jezuita postanowił zgłębić japońską kulturę, by dzięki temu lepiej dotrzeć do miejscowej ludności.

Szacuje się, że hiszpański jezuita będąc przez 2 lata w Japonii, ochrzcił tam ok. 3 tys. osób. Z czasem do tego kraju przybywało coraz więcej misjonarzy, głównie z Hiszpanii i Portugalii, którzy również głosili naukę Chrystusa. Choć dokładnej liczby chrześcijan nie da się policzyć, to pod koniec XVI wieku w Kraju Wschodzącego Słońca było ich już ok. 300 tys. Przy czym, w całej Japonii było ok. 250 kościołów i 130 posługujących zakonników. Jednak rozkwit wiary chrześcijańskiej w buddyjskim kraju nie trwał zbyt długo... Rozpoczął się trudny okres prześladowań, który na zawsze zmienił sytuację chrześcijan w Japonii.

Prześladowania – czy to koniec chrześcijaństwa w Japonii?

Choć przyczyny rozpoczęcia krwawych prześladowań w Kraju Kwitnącej Wiśni do końca nie są znane. To jednak niewątpliwie jedną z nich były obawy szogunów (osób sprawujących wówczas realną władzę w kraju) o imperialistyczne zamiary chrześcijańskich misjonarzy z Europy.

W XVI wieku bardzo często łączono chrystianizację z kolonializmem i podbojem nowych terenów, przez co szoguni oraz feudałowie, choć z początku nastawieni przyjaźnie, zaczęli być nieufni wobec przybywających Europejczyków, którzy głosili wiarę w Jedynego Boga.

Św. Paweł Miki i 25 towarzyszy – symbol japońskiego męczeństwa

Hideyoshi Toyotomi – to on jako pierwszy zdecydował się radykalnie zerwać przyjazne stosunki z chrześcijanami, rozpoczynając tym samym próbę pozbycia się ich z Japonii. Podjął decyzję o pokazowej egzekucji, która odbyła się 5 lutego 1597 roku. Wówczas męczeńską śmierć poprzez ukrzyżowanie poniosło 26 osób – Paweł Miki i jego 25 towarzyszy. Wśród nich byli jezuici, franciszkanie oraz franciszkańscy tercjarze. Egzekucja miała z jednej strony pokazać chrześcijanom, co ich czeka, jeśli nie zrezygnują z wyznawania monoteistycznej wiary, a z drugiej odstraszyć te osoby, które również zamierzały przyjąć chrzest.

Śmierć Toyotomiego na kilkanaście lat przyniosła ulgę japońskim katolikom. Prześladowania nie były już tak krwawe, jednak pomimo to chrześcijanie nie mieli pełni wolności. Ulga nie trwała zbyt długo, bo już na początku XVII wieku praktycznie na całych Wyspach Japońskich władzę objęła rodzina Tokugawów. Na początku pierwszy z szogunów Ieyasu Tokugawa wykazywał raczej pozytywne nastawienie wobec Europejczyków i ich kultury. W pierwszych latach XVII wieku do Japonii przybyło wielu misjonarzy, nie tylko z Towarzystwa Jezusowego. Byli to benedyktyni, dominikanie oraz augustianie.

Od 1605 roku Tokugawa nie rządził już oficjalnie, lecz z pozycji szarej eminencji. Rządy objął jego syn, Hidetata Tokugawa, jednak do 1616 roku pomagał mu jego ojciec, którego doradcą był z kolei angielski żeglarz William Adams. Żeglarz był anglikaninem i jako bliska władzom osoba, wzbudzała ich nieufność wobec jezuitów i nauki katolickiej. W 1614 roku szogunat wydał specjalny edykt, który miał doprowadzić do zniszczenia chrześcijaństwa w Japonii.

Chrześcijaństwo zostało zdelegalizowane, a jego wyznawcy pod groźbą kary śmierci musieli powrócić do wyznawania buddyzmu lub szintoizmu. Nic nie zapowiadało by prześladowania miały się skończyć. Wręcz przeciwnie, przez japońskimi katolikami rysowało się wiele dziesięcioleci krwawych, nieludzkich prześladowań, w czasie których wielu chrześcijan oddało życie za Jezusa, a wielu musiało się ukrywać w podziemiach.

Trzy wieki prześladowań

Prześladowania w Japonii charakteryzowały się szczególnym okrucieństwem. Chrześcijanie nie poddawali się tak łatwo, dlatego Hidetata Tokugawa nasilił ataki i represje. Kiedy dochodziło do egzekucji, robiono to masowo. Zabijano całe grupy, a nawet rodziny. Ścinano głowy mieczem, krzyżowano lub palono żywcem. Stosowano również szczególnie okrutne tortury.

Chcąc zmusić Japończyków do wyparcia się wiary w Chrystusa, wieszano ich głową w dół nad fekaliami i nacinano skórę głowy (najczęściej za uszami), by wykrwawiali się powoli, cierpiąc niewymownie. Zdarzały się przypadki rezygnacji, jednak duża część japońskich katolików traciła życie nie chcąc wyprzeć się Chrystusa i Jego nauki.

Zadaniem japońskiej milicji było również profanowanie chrześcijańskich świętości. Demolowano kościoły, bezczeszcząc przy tym Najświętszy Sakrament, ale też wszelkiego rodzaju figury i obrazy. Do wzrostu nieufności wobec chrześcijańskiej ludności przyczynił się napływ holenderskich i angielskich protestantów. Dodatkowo, Holendrzy stanęli po stronie japońskich władz i zaopatrywali wojska Tokugawy, zamiast wesprzeć cierpiących braci chrześcijan.

Epoka "ukrytych chrześcijan"

Już w połowie XVII wieku, chrześcijaństwo w Japonii zeszło do podziemi. Za głowy chrześcijan wyznaczano nagrody. Wyznawców Chrystusa wyrzucano z miast. Była to epoka tzw. kakure-kirishitan, czyli "ukrytych chrześcijan". Trwała ona w sumie do połowy XIX wieku. W tym czasie japoński szogunat zerwał także wszelkie kontakty z Portugalią i rozpoczął trwającą ponad 200 lat politykę izolacji (sakoku).

Rozpoczęto także przymusowe "nawracanie" na religie tolerowane przez szogunat. Ludziom, co do których istniały wątpliwości, że nie wyrzekli się chrześcijaństwa, kazano deptać obrazki z wizerunkami Chrystusa (zwane fumi-e). Ci, którzy odmówili podeptania wizerunku byli zabijani.

Ukryci katolicy prowadzili tryb życia pozornie zgodny z zasadami shintō. Przyjęli nawet pewne symbole i wizerunki, które zastępowały im np. krzyż czy wizerunek Matki Bożej (np. buddyjska bogini Kannon w sposób zakamuflowany miała ukazywać Maryję z Dzieciątkiem). W ten sposób, głównie na wsiach, z dala od większych ośrodków, japońscy katolicy przetrwali ponad dwa i pół wieku, nie porzucając jednocześnie liturgii, nauczania katechizmu i życia zgodnego z kalendarzem liturgicznym.

XIX wiek i "miękka" dyskryminacja

8 października 1858 roku pomiędzy Francją i Japonią podpisano traktat, który pozwalał na obecność misjonarzy katolickich. Siedem lat później, w nowym kościele w Nagasaki przed francuskim księdzem ujawniła się grupa 15 ukrytych chrześcijan. Zapewnili, że jest ich znacznie więcej.

W 1867 roku władzę w Japonii przejął reformator, cesarz Mutsuhito. To za jego panowania Japonia otwarła się na Zachód. Mutsuhito zreformował armię, podjął też współpracę z zagranicznymi przedsiębiorcami. Jednak dopiero w 1873 roku władze Japonii oficjalnie uznały chrześcijaństwo. Stało się to pod naciskiem Stanów Zjednoczonych, które zagroziły wojną. W ten sposób udało im się niejako przełamać izolacjonizm "kraju kwitnącej wiśni". Do tego czasu, po kilku stuleciach krwawych prześladowań na Wyspach Japońskich zostało niewielu katolików.

Dodatkowo, nie wszyscy ukryci katolicy chcieli dołączyć na nowo do Kościoła Katolickiego, jaki mógł wówczas już bez większych przeszkód działać na terenie Japonii. Ludzie przyzwyczaili się do życia i tradycji, jakie panowały od pokoleń. Obecnie, wciąż część tych osób oraz ich potomkowie tworzą społeczność katolicką "hanare-kirishitan", luźno związaną z Kościołem.

Wolność wyznania spowodowała, że do Kraju Wschodzącego Słońca znów zaczęli napływać misjonarze i ewangelizatorzy, których misją było głoszenie nauki Jezusa Chrystusa. Zajęli się oni również budową nowych kościołów, które przez wiele lat były niszczone i profanowane. Niemniej jednak dyskryminacja w Japonii się nie skończyła.

II wojna światowa i wolność chrześcijan

Działania represyjne i dyskryminacyjne wobec chrześcijan w Japonii zakończyły się dopiero po II wojnie światowej. Uznanie japońskich chrześcijan było możliwe po klęsce tego kraju w działaniach wojennych. Japonia skapitulowała, a cesarz zrzekł się swojej boskości.

Warto jednak zauważyć, że 9 sierpnia 1945 roku zrzucono bombę atomową na japońskie miasto Nagasaki. To tam od wieków osiedlało się i ukrywało najwięcej chrześcijan prześladowanych na całych Wyspach Japońskich.

Dziś, choć wolność wyznania jest gwarantowana w Japonii zapisem w konstytucji, liczba chrześcijan w Kraju Kwitnącej Wiśni to zaledwie ok. 1,5 proc. Wiara chrześcijańska nigdy nie odrodziła się tu do takich rozmiarów, jakie miała w XVI wieku, kiedy św. Franciszek Ksawery podjął się chrystianizacji ludów buddyjskich.

Czytaj też:
Śladem wiary i historii. Siedem najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych
Czytaj też:
Exodus – wyjście Żydów z Egiptu. Jaka jest prawda i co oznacza dla katolików?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także