O uznanym w świecie nauki wirusologu zrobiło się głośno, gdy wiosną br. ogłosił optymistyczne wyniki leczenia koronawirusa w swoim uniwersyteckim szpitalu chorób zakaźnych w Marsylii, co wywołało następnie szeroką polemikę. Tym razem, spoglądając na koronawirusa z perspektywy czasu, w wywiadzie dla CNEWS profesor Raoult stwierdził, że „to jest już inna choroba niż w lutym”, o wiele łagodniejsza, bez problemów koagulacji, z mniejszą ilością hospitalizacji. Zauważył, że w jego szpitalu w Marsylii, gdzie wciąż codziennie ustawiają się kolejki pacjentów do testowania, na ostatnie 1000 zakażonych był tylko jeden przypadek śmiertelny, w dodatku u osoby schorowanej i w podeszłym wieku, gdzie w zasadzie covid nie stanowił głównej przyczyny zgonu.
Porównując obecnego koronawirusa do innych chorób zakaźnych, wirusolog zauważył: „Mamy dane odnośnie wszystkich czterech [pozostałych] rodzajów koronawirusów, trzech paramyksowirusów, dwóch wirusów grypy, syncytialnego wirusa oddechowego i adenowirusa. Choroba ta nie jest bardziej śmiertelna niż inne. Są to wirusowe choroby oddechowe, które mogą doprowadzić do hospitalizacji. Ich śmiertelność waha się od 0% do 1% – w tym wypadku jesteśmy znacznie, znacznie poniżej 1%”. Z tego też powodu okazał się sceptyczny co do potrzeby szczepionki w bilansie zysków i ryzyka: „Jeśli choroba pozostanie tym czym jest, to, mówiąc szczerze, nie wiem kto da się zaszczepić na coś, co nie zabija”. Jednocześnie wskazał na sens szczepienia dzieci na grypę, zapewniając, że szczepi własne wnuki.
Pytany o zalety noszenia maseczek naukowiec zaznaczył, że jest udowodnione, że chronią one personel medyczny przy okazji kontaktu z pacjentem zakaźnym, jeśli chodzi natomiast o jej wykorzystanie w przestrzeni publicznej, bardziej dopatruje się w takiej decyzji powodów psychologicznych niż medycznych. Przypomniał, że gdy idzie o bezpieczeństwo, to podstawowym, niezastąpionym i skutecznym środkiem pozostaje odpowiednie i częste mycie (dezynfekcja) rąk.
Profesor piętnował także postawy lęku i paniki, które mogą być jeszcze bardziej niebezpieczne niż wywołujący je przedmiot. Podkreślił, że w czasie klęski francuskiej w 1940 r. więcej osób zginęło w ramach ogólnej paniki niż w walce z Niemcami. Pytany, czy istnieje obecnie dyktatura higieniczna odpowiedział: „U higienistów obawiam się żądzy władzy kontrolowania innych”, wskazując, że w takich sytuacjach wśród ludzi wyzwalają się niebezpieczne wzorce samozwańczych dyktatorów czy donosicielstwa.
Niezależny profesor nie wywołał tym razem polemiki – eksperci komentujący długi wywiad w studiu CNEWS przyznali, że w zasadzie zgadzają się ze wszystkim, co powiedział. Przy czym ten brak polemiki być może wynika po prostu z faktu, iż główni przeciwnicy wirusologa z Marsylii cieszą się wciąż wakacjami, których kulminacja we Francji przypada właśnie w sierpniu...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.