Jak informuje serwis noizz.pl, tuż po powrocie z Turcji na Ukrainę, Dima poddał się testowi. Uzyskał wynik pozytywny. Instagramer trafił do szpitala w Kijowie, gdzie został podłączony do aparatury tlenowej. Swoimi dramatycznymi przeżyciami dzielił się w mediach społęcznościowych. "Szpital jest całkowicie przepełniony, niektórzy pacjenci są leczeni na korytarzach" – pisał instagramer.
Początkowo stan pacjenta uległ poprawie, dlatego lekarze po ośmiu dniach wypisali go ze szpitala. Wtedy jednak nastąpiło nagłe pogorszenie. Kilka godzin po powrocie do domu, Stuzhuk znowu poczuł się gorzej i został ponownie przewieziony do szpitala, gdzie stracił przytomność. Pojawiły się powikłania kardiologiczne.
O śmierci influencera poinformowała jego żona. Mężczyzna osierocił troje dzieci. Okazuje się, że Stuzhuk był koronasceptykiem, czyli osobą, która neguje zagrożenie związane z pandemią koronawirusa. Kilka dni przed śmiercią napisał na Instagramie: "Chcę podzielić się historią mojej choroby i ostrzec wszystkich przed wirusem. Byłem tym, który myślał, że COVID-19 nie istnieje. Dopóki nie zachorowałem. To nie są przelewki, nie bagatelizujcie go".
Czytaj też:
Kierowca karetki zmarł na COVID-19. Nie było miejsca w szpitaluCzytaj też:
Szwajcaria wprowadza obowiązek noszenia maseczek we wszystkich miejscach publicznych