Głośny skandal pedofilski we Francji
  • Wojciech GolonkaAutor:Wojciech Golonka

Głośny skandal pedofilski we Francji

Dodano: 56
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia
Prawniczka Camille Kouchner wydała 7 stycznia biografię rodzinną La familia grande, w której oskarżyła swego ojczyma Oliviera Duhamela, znanego politologa, o gwałty na jej bracie bliźniaku, gdy ten był nastolatkiem. Głośny skandal wywołał we Francji falę dyskusji o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich. Z kolei 21 stycznia Senat przegłosował dwuznaczne prawo ochrony nieletnich przed wykorzystywaniem seksualnym.

Nazwisko Kouchner jest we Francji znane. Bernard Kouchner w 1971 r. współzakładał międzynarodową organizację Lekarzy bez granic, a w latach 1986-2010 robił karierę jako polityk w obozie socjalistów, zostając kilkukrotnie ministrem zdrowia, a także później ministrem spraw zagranicznych w prawicowym rządzie François Fillona. Bernard Kouchner z małżeństwa zawartego w 1970 r. z Évelyne Pisier, zagorzałą rewolucjonistką (poznał ją na Kubie), miał trójkę dzieci, z czego w 1975 r. bliźniaki Camille i „Victor”. W 1984 r. para się rozwiodła, a Pisier związała się z prawnikiem Olivierem Duhamelem. Ten w między czasie zrobił karierę jako politolog. W latach 2016-2020 był prezesem Fundacji Sciences Po, pod którą podlega paryskie Sciences Po, słynna wyższa szkoła nauk politycznych, a od 2020 r. przewodniczył klubowi politycznemu Le Siècle. Instytucja ta zrzesza obecnie ponad 500 członków z francuskiego świata polityki, mediów i biznesu, którzy spotykają się raz w miesiącu na wspólnej roboczej kolacji. Taki francuski, krajowy odpowiednik grupy Bilderberg, mający za cel obronę „wartości” Republiki, wyznaczanie kierunków działania, wywołanie debaty wewnątrz establishmentu. W każdym razie Duhamel był we Francji rozpoznawany jako stały bywalec politycznych programów telewizyjnych, dlatego informacje o tym, że miał on w przeszłości gwałcić swego pasierba wywołały powszechną burzę medialną.

Po wybuchu skandalu Duhamel ustąpił po kolei z zajmowanych przez siebie różnych stanowisk do czasu oczyszczenia swego imienia. Oskarżenia były jednak na tyle poważne – i najwyraźniej uzasadnione –, że dotychczasowa bliska mu śmietanka towarzyska odcięła się od niego publicznie i zaliczyła w poczet trędowatych. W niektórych przypadkach okazało się to niewystarczające, aby przetrwać wywołane trzęsienie ziemi. Elisabeth Guigou, zasłużona polityk partii socjalistycznej, mianowana w grudniu ub.r. przewodniczącą świeżo powstałej Niezależnej komisji ds. kazirodztwa, w wyniku presji medialnej, zważywszy na jej przeszłe bliskie stosunki z Pisier i Duhamelem, ostatecznie ustąpiła ze stanowiska (odchodzą zaznaczyła, że nie miała pojęcia o zarzucanych Duhamelowi czynach). Równolegle lewicowe media skupiły się na nagłaśnianiu plagi kazirodztwa w Francji w ogóle, a w mediach społecznościowych nastąpiła fala wyznań ofiar kazirodztwa z hasztagiem #metooinceste.

Sęk jednak w tym, że Duhamel miał gwałcić swego pasierba, a jest to czyn nie tyle kazirodczy, co w gruncie rzeczy pedofilski. Dyskusję tę podgrzał rysownik Xavier Gorce na łamach dziennika Le Monde, zadając retoryczne pytanie przez usta rysowanych przez niego tradycyjnie pingwinów: „Jeśli zostałem wykorzystany przez przyrodniego-adoptowanego brata towarzyszki mego transpłciowego ojca, który został moją matką, to czy jest to kazirodztwo?”. Gorce został od razu oskarżony o transfobię i wyśmiewanie problemu kazirodztwa, zaś dziennik Le Monde w podskokach przeprosił za „błąd publikacji rysunku”. Rysownik nie pozostał dłużny i zerwał z hukiem współpracę ze znanym dziennikiem, zaznaczając, że jego wolność publicystyczna nie podlega negocjacji.

Dyskusja miała jednak także burzliwe tło historyczne. Co bardziej wnikliwi komentatorzy przypomnieli bowiem przeszłe apele lewicowych intelektualistów o depenalizację pedofilii. Ot 69 znanych osobistości, którzy 26 stycznia 1977 r. na łamach Le Monde, a następnie Libération, pisali w obronie trzech mężczyzn, odsiadujących od trzech lat karę więzienia za wykorzystywanie seksualne nieletnich poniżej 15 r.: Trzy lata za pieszczoty i całusy, to wystarczy!, pisali. Wśród sygnatariuszy, obok Jean-Paul Sartre’a czy Simone de Beauvoir, byli między innymi Jack Lang, przyszły minister kultury oraz edukacji narodowej, ale także wspomniany już Bernard Kouchner. Grono elitarnych zwolenników pedofilii pęczkowało i stawało jeszcze bardzie pewne siebie. 23 maja 1977 r. 80 „intelektualistów”, wciąż na czele z Sartrem, do którego dołączył także Foucault, domagało się już otwarcie na łamach Opinions i Le Monde depenalizacji stosunków seksualnych między dorosłymi a nieletnimi poniżej 15 roku życia. Te historyczne wątki podaję nie ze strony QAnona, ale z obszernego artykułu sprzed roku, z 3 stycznia 2020 r., na stronie państwowego radia France Culture, który wyraźnie podkreśla ówczesną wręcz obsesję na punkcie pedofilii, przypominając także bulwersujące wypowiedzi samych zainteresowanych: „Przygoda pedofilska właśnie ujawniła jaką nieznośną konfiskatę bytu i znaczenia stosują wobec dziecka wymuszone role [społeczne] wespół z knuciem władz”, żalił się „filozof” René Schérer w 1978 r. A tłumacząc co poeta owijał w retoryczną bawełnę: zakaz gwałcenia dzieci to nieludzki totalitaryzm polityczno-kulturowy. Inna perła francuskiej myśli społecznej, Daniel Cohn Bendit, niemiecki rewolucjonista z maja 1968 r., następnie polityk, eurodeputowany zielonych, do dziś dnia zapraszany do programów telewizyjnych jako komentator, zwierzał się w telewizji: „Seksualność dzieciaka, trzeba być uczciwym, to coś absolutnie fantastycznego. Pracowałem w przeszłości z dzieciakami, które miały między cztery a sześć lat. To jest fantastyczne gdy mała pięcioletnia dziewczynka zaczyna cię rozbierać, toczy się wtedy gra erotyczno-maniakalna” (1982 r.).

Duhamel wpadł, bo jego pasierbica złamała długą zmowę milczenia, narzuconą zresztą przez jej nieżyjącą już matkę, jak podają media. Ale jego domniemane czyny były właśnie tym, czego domagały się ówczesne oświecone i postępowe elity. W między czasie wyznania pro-pedofilskie przestały być w modzie, a prasa, która onegdaj je nagłaśniała, teraz jednym głosem mówi… o problemie kazirodztwa we Francji. Jednak nie każdy dziennikarz przejawia podobną hipokryzję, bądź naiwność. Jack Lang, grillowany ostatnio w radiu Europe 1 odnośnie jego podpisu pod wspomnianym apelem, określił go jako „głupotę”, a ich „wolnościową wizję post 68 roku” jako „wadliwą i błędną”. Lang w wywiadzie bronił się, że miało to miejsce 50 lat temu, tymczasem jeszcze w 1991 r., w wypowiedzi dla gejowskiego czasopisma Gay Pied liczył, że XXI w. uczyni zadość ich staraniom: „Seksualność chłopięca pozostaje wciąż zakazanym kontynentem. Zajęcie jego brzegów przypadnie odkrywcom XXI w”.

Cała ta burza medialna zbiegła się w czasie z ustawowymi pracami nad ochroną nieletnich przed przestępstwami seksualnymi. 21 stycznia francuski senat przegłosował ustawę, wedle której stosunek dorosłego z nieletnim poniżej 13 lat będzie automatycznie uważany za gwałt (o kwalifikacji zbrodni), a ofiary nie będą musiały wykazać, że pożycie miało miejsce bez ich zgody. Dotychczas współżycie dorosłego z nieletnim poniżej 15 życia było owszem przestępstwem, ale sądy gubiły się w kazuistyce ustalania rzeczywistej intencji nieletniego, koniecznej do stwierdzenia ewentualnego gwałtu. Prawnicy pracujący nad ochroną nieletnich z jednej strony chwalą zaostrzenie prawa, z drugiej strony wykazują, że w obliczu przykrej rzeczywistości są to za niskie granice wieku. Niektórzy komentatorzy obawiają się zresztą, że w praktyce nowe prawo stopniowo doprowadzi do obniżenia wieku dojrzałości seksualnej, definiowanej implicite z dotychczasowych aktów prawnych na poziomie piętnastego roku życia, właśnie do trzynastu lat. Czego mniej więc domagali się w przeszłości lewicowi intelektualiści, twierdząc, że przecież w wieku trzynastu lat można jasno określić swe stanowisko afektywne – czytaj dać się uwieść pedofilowi bez kwalifikacji gwałtu.

W chwili gdy doszło do mniemanych gwałtów „Victor” miał 14 lat. Zeznając w 2011 r. w śledztwie dotyczącym tajemniczej śmierci jego ciotki, „Victor” potwierdził informacje odnośnie jego wykorzystywania seksualnego, zawarte w korespondencji ciotki z jego matką. Śledztwo w tej sprawie wprawdzie podjęto, ale umorzono je z uwagi na przedawnienie czynu w 2003 r. W 2014 r. Senat wydłużył okres przedawnienia do 30 lat od osiągnięcia pełnoletniości przez ofiarę gwałtu w dzieciństwie. Francuska prokuratura wznowiła właśnie śledztwo z urzędu.

Czytaj też:
Nie będzie postępowania ws. kardynała Dziwisza. Prokuratura odmówiła śledztwa
Czytaj też:
Przemilczane skutki prezydencji niemieckiej, czyli o paktach UE z totalitarnymi Chinami

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także