Jak informuje Wall Street Journal, porywacze protestanckich misjonarzy w Haiti zarządali po milionie dolarów za wypuszczenie każdego z nich. Wśród uwięzionych jest pięciu mężczyzn i siedem kobiet oraz pięcioro dzieci. Przybyli oni ze Stanów Zjednoczonych i z Kanady, aby świadczyć pomoc ludności poszkodowanej wskutek sierpniowego trzęsienia ziemi.
Karaibskie Haiti doświadczyło w ciągu ostatniego roku serii wydarzeń, które całkowicie zdestabilizowały sytuację w kraju, takich jak pustoszące trzęsienie ziemi, morderstwo prezydenta, a wreszcie kryzys wywołany przez obostrzenia covidowe. Misjonarze z organizacji Christian Aid Ministries świadczyli posługę na rzecz ofiar wszechogarniającego kryzysu. Organizacja prowadzi szerokie działania, począwszy od pomocy humanitarnej, poprzez edukację, a skończywszy na wspieraniu rozwoju gospodarczego.
Przestępcy opanowują Haiti
Haitański minister sprawiedliwości zapewnia, że lokalne służby przy wsparciu FBI prowadzą pertraktacje z porywaczami, żądając natychmiastowego uwolnienia zakładników. Jednak, jak komentuje Wall Street Journal, negocjacje mogą potrwać nawet kilka tygodni. Destabilizacja w kraju przyczyniła się do opanowania go przez grupy przestępcze. Podczas niedawnych uroczystości premier Ariel Henry był zmuszony uciekać przed atakiem uzbrojonego gangu.
Komentatorzy twierdzą, że rząd Haiti przestaje panować nad sytuacją, a inne państwa nie podejmują interwencji. „Haiti jest opuszczone przez społeczność międzynarodową, która nie chce dostrzec powagi panującego na wyspie dramatu” – mówi Luigi Bonanate, emerytowany profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Turynie”.
- Haiti to jeden ziemskich rajów na naszej planecie, ale z bardzo bolesną historią. To kraina, która została obdarzona przepiękną naturą, niestety zniszczoną przez człowieka. Do tego dochodzą jeszcze skutki niszczycielskich trzęsień ziemi i pandemia. Obecnie kraj znajduje się w rękach uzbrojonych gangów, zaopatrywanych w broń z zewnątrz. Broń jest niestety drugim lub trzecim najbardziej dochodowym rynkiem na świecie, po narkotykach i handlu ludźmi. Nie jest więc o nią trudno. Karabiny jednak same nie strzelają, ktoś musi pociągnąć za spust – tłumaczy uczony w rozmowie z Radiem Watykańskim.
Czytaj też:
Haiti: Liczba ofiar trzęsienia ziemi wzrosłaCzytaj też:
Trzęsienie ziemi na Haiti. Nie żyje co najmniej 29 osób