Dziwna i zarazem ciekawa koalicja przeciwko ISIS, w której skład weszły Rosja, Stany Zjednoczone, armia syryjska i iracka, a także ruch terrorystyczny Hezbollah, najpewniej zwycięży. Czy to oznacza koniec kalifatu islamskiego? Prawdopodobnie nie. To ideologia i ruch, który jest obecny na całym świecie, ma swoich gorących zwolenników w wielu krajach. Najprawdopodobniej ataki terrorystyczne w Europie (i nie tylko w Europie) nie skończą się po utracie terytorium przez ISIS, a nawet mogą się nasilić, o ile terrorystom uda się zdobyć wsparcie, zwłaszcza finansowe. A takie może w przyszłości pozyskać choćby ze strony Iranu, który w dalszym ciągu będzie dążył do zachowania swojego wpływu na światową politykę. Może to zrobić, szantażując wsparciem dla ISIS czy dalszym rozwijaniem programu jądrowego, co złamałoby zapisy porozumienia podpisanego z udziałem byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.