• Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

Dawne imperium

Dodano: 
Widok na Ułan Bator, stolicę Mongolii
Widok na Ułan Bator, stolicę Mongolii Źródło: Wikipedia / Zazaa Mongolia/ CC BY-SA 4.0
Mongolia jest tak bezpiecznym krajem, że nawet policjanci chodzą tu bez broni.

W Mongolii byłem po raz trzeci w ostatnich latach, ale tym razem najdłużej. Trwa spór, czy kraj ten można zaliczyć do Azji Środkowej czy nie – nawet w Ułan Batorze dyskutowałem o tym z ambasador Unii Europejskiej, Francuzką Axelle Nicaise. Byłem w tym regionie ponad 20 razy. Za mało, by uznać się za eksperta, ale wystarczająco, aby pokusić się o analizę głębszą niż te, które czytamy u nas odnośnie do Azji postsowieckiej.

Kiedyś sformułowałam tezę – zastrzegam sobie tutaj prawa autorskie – że Mongolia to taka... Bułgaria Azji. Nie w sensie dostępu do morza, bo Mongołowie go nie mają, ale w sensie historycznej wdzięczności dla Rosji. Tak jak rosyjski car bronił Serbów przed Turkami, tak samo wymusił na Chinach w 1911 r. zgodę na autonomię kraju, który miał swojego króla i swój rząd z ministrami spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych. To wcale nie przeszkadzało później już czerwonej Rosji całkowicie, na siedem dekad, zwasalizować państwo Mongołów, uwięzić i stracić dwóch jego premierów oraz eksploatować bogactwa naturalne tego kraju.

Tyle podobieństw, tyle różnic

Współczesna Mongolia jest pod względem terytorium pięciokrotnie większa od Polski, a jednocześnie ma aż 12 razy mniej mieszkańców niż nasz kraj. Tak bardzo się różnimy, a jednocześnie mamy wiele wspólnego. Nie tylko wszak ze sobą wojowaliśmy, jak pod Legnicą w 1241 r. za czasów księcia Henryka Pobożnego. Przy okazji – w co najmniej dwóch mongolskich muzeach przedstawiana jest mapa, na której imperium Dżyngis-chana i jego następców – trzeciego w kolejności syna, a potem wnuka – obejmuje również tereny Polski. Przekonywanie gospodarzy, że mowa jedynie o paru miesiącach, jest jak rzucanie grochem o ścianę.

Artykuł został opublikowany w 34/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także