W piątek ministerstwo komunikacji poinformowało, że we wszystkich 24 stanach Wenezueli występuje całkowity lub częściowy blackout. Za kłopoty z dostępnością energii elektrycznej reżim oskarżył opozycję o sabotaż, mimo, że nie przedstawiono na to żadnych dowodów ani przesłanek.
Częściowy blackout w Wenezueli
Prezydenta Nicolas Maduro usiłuje zrzucić na opozycję odpowiedzialność za "ataki" na sieć elektryczną. "Po raz kolejny padliśmy ofiarą sabotażu elektrycznego" – twierdził w piątek rano Maduro.
Kilka godzin później rozpoczęto przywracanie dostaw prądu, m.in. w niektórych częściach stolicy, Caracas, oraz w miastach takich jak Maracaibo, Valencia, i Puerto Ordaz – poinformowała amerykańska agencja Reutera, powołując się na lokalne źródła.
Socjalizm jest, prąd nie zawsze
Minister spraw wewnętrznych Diosdado Cabello ogłosił w telewizji państwowej, że zasilanie będzie przywracane stopniowo, zaczynając od Caracas.
Blackout zakłócił działanie państwowego koncernu naftowego PDVSA, w tym jego największego terminala załadunku tankowców w Puerto Jose, przez który przechodzi około 70 proc. wenezuelskiego eksportu ropy – podał Reuters.
Wobec kłopotów z prądem mieszkańcy zaczęli gromadzić zapasy paliwa i żywności. Przed lokalnymi stacjami benzynowymi ustawiły się pięciokilometrowe kolejki.
Wenezuela należy do krajów bogatych w surowce naturalne, zwłaszcza ropę. Państwo zostało jednak zrujnowane przez lewicowe rządy i doprowadzone do bankructwa przez socjalizm.
Przekręcona wygrana Maduro?
Przypomnijmy, że władze w Caracas ogłosiły Maduro zwycięzcą wyborów prezydenckich z 28 lipca, jednak nie przedstawiły dowodów w postaci dokumentów z głosowania. Opozycja opublikowała tymczasem materiały sugerujące, że zdecydowaną większością głosów wygrał jej kandydat, Edmundo Gonzalez Urrutia.
Po wyborach w kraju wybuchły protesty, brutalnie tłumione przez siły policyjne. Według danych oficjalnych, podczas protestów zginęło co najmniej 27 osób, a około 2,4 tys. zostało zatrzymanych.
Rządzący Wenezuelą Nicolas Maduro jest oskarżany przez opozycję o sfałszowanie ostatnich wyborów prezydenckich.
Czytaj też:
UE pomoże Polsce? Sośnierz: To tak jakbyśmy brali doradców gospodarczych z Wenezueli