Niemiecka gazeta "Welt am Sonntag" powołując się na swoje źródła, napisała w sobotę, że chińscy dyplomaci mieli sondować nastroje oraz potencjalne reakcje europejskich przywódców na pomysł uczestnictwa żołnierzy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w ewentualnej misji pokojowej po zakończeniu walki pomiędzy Rosją a Ukrainą.
Według "Welt" włączenie Chin do tzw. koalicji chętnych mogłoby potencjalnie zwiększyć akceptację Kremla dla obecności europejskich wojsk pokojowych na Ukrainie. Sprawa została określana jako "delikatna" i znajdująca się na wczesnym etapie.
Moskwa jasno wskazała bowiem, że nie wyrazi zgody na obecność wojsk państw NATO na Ukrainie. Jednocześnie minister sił zbrojnych Luke Pollard zaznaczył, że Wielka Brytania nie wyśle sił pokojowych na Ukrainę bez gwarancji bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych.
Chiny dementują
W reakcji na te doniesienia rzecznik MSZ Państwa Środka Guo Jiakun oświadczył podczas standardowego briefingu prasowego, że nie są one zgodne ze stanem faktycznym. – Chciałbym podkreślić, że te informacje są całkowicie nieprawdziwe – powiedział.
Jiakun przypomniał, że Chiny nie zmieniają swojego stanowiska wobec konfliktu w Ukrainie, konsekwentnie opowiadając się za doprowadzeniem do zawieszenia broni i wynegocjowania pokoju. Pekin chce być zaangażowany w proces pokojowy, który ma doprowadzić do zakończenia walk.
Donald Trump powiedział w styczniu, że liczy na pomoc Pekinu w zakończeniu wojny. – Mamy nadzieję, że Chiny pomogą nam zatrzymać wojnę między Ukrainą a Rosją. Przy okazji wspomniałem o tym podczas rozmowy telefonicznej z prezydentem Xi. Mam nadzieję, że uda nam się połączyć siły i położyć temu kres – powiedział amerykański prezydent podczas swojego wystąpienia online w ramach Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
Czytaj też:
Zjazd szefów globalnych korporacji w Chinach. Amerykanów mniej niż rok temu