Rusin pozuje więc, uśmiecha się i pręży, czekając na pochwały i komplementy, a gdy te się sypią, skromnie odpowiada, że to przesada, że dajcie spokój. Tak to mniej więcej działa. Ostatnio zachwyt fanów wywołało jej zdjęcie w kostiumie kąpielowym z wyeksponowanym umięśnionym brzuchem. Kinga nie mogła tylu pochwał pozostawić bez komentarza.
– Pytacie, czy dużo ćwiczę. Odpowiadam: o ile warunki są sprzyjające i żeby się za bardzo nie zmęczyć. Podsumowując, żaden właściciel siłowni jeszcze chyba na mnie nie zarobił. Za to kiedy uprawiam moje ukochane sporty, to daję z siebie 200 proc. Pozdrawiam z Anguilli – napisała na Instagramie. Po czym stanowczo zaprotestowała przeciwko porównywaniu jej do znanej trenerki Ewy Chodakowskiej.
– Nawet nie staję do tej konkurencji. Ja nie mam nic wspólnego z fitnessem. Jestem dziennikarką. Sport to moje hobby, a nie zawód – stwierdziła. W sumie szkoda, że nie poszła w sport. Dziennikarstwo na pewno by na tym zyskało.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.