"Niemcy nie powinni uczyć Polski demokracji"
  • Marcin MakowskiAutor:Marcin Makowski

"Niemcy nie powinni uczyć Polski demokracji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Hans-Olaf Henkel – jest jednym z najsłynniejszych niemieckich menedżerów, przez 30 lat związanym z koncernem IBM (lata 60.–90.).
Hans-Olaf Henkel – jest jednym z najsłynniejszych niemieckich menedżerów, przez 30 lat związanym z koncernem IBM (lata 60.–90.). Źródło: Facebook / VARIO IMAGES/FORUM
– Eurokraci nauczają Warszawę, czym jest wolność i demokracja, jednocześnie zapominając, jak ogromny wkład w ten proces miała Polska –  tłumaczył w rozmowie z Marcinem Makowskim niemiecki eurodeputowany Hans-Olaf Henkel.

MARCIN MAKOWSKI: Od roku konsekwentnie krytykuje pan wszelkie unijne interwencje i apele o zachowanie praworządności w Polsce, porównując wizytę premier Szydło w europarlamencie do procesu inkwizycyjnego. Narracja idealnie na rękę obecnego rządu. Jednak może czasami są powody do krytyki?

HANS-OLAF HENKEL: Nawet jeśli są, to na pewno nie takiej, jaką widzimy obecnie. Eurokraci nauczają Warszawę, czym jest wolność i demokracja, jednocześnie zapominając, jak ogromny wkład w ten proces miała Polska. Ta sama Polska, która potrafiła sobie poradzić z komunizmem własnymi siłami, zaczynając od Poznania w 1956 r., a kończąc na Solidarności. Dlatego jest dla mnie czymś groteskowym, kiedy nagle np. Niemcy chcą was w tej materii instruować. Nie mam zamiaru oceniać, czy polskie media i zmiany w Trybunale Konstytucyjnym są dobre czy złe.

Nie krytykuję ich ani nie będę bronić, uważam natomiast, że Polacy są na tyle dojrzałą demokracją, iż będą potrafili sobie poradzić z ewentualnymi nieprawidłowościami samodzielnie. Przecież niedawno w Niemczech trzech byłych sędziów sądu konstytucyjnego ogłosiło, że polityka uchodźcza Angeli Merkel  była sprzeczna z naszą konstytucją. Nikt w europarlamencie nawet się w tej sprawie nie zająknął. Podobnie jak z działaniem naszej telewizji państwowej, która przez lata mówiła tylko pozytywnie o strefie euro, a przez najintensywniejsze miesiące kryzysu imigracyjnego serwowała jedynie podnoszące na duchu obrazki, siedząc cicho, gdy podczas sylwestra w Kolonii dochodziło do gwałtów. Za tę samą telewizję – nawet bez odbiornika w domu – obowiązkowo płaci każdy Niemiec. Jaki raban by się zrobił, gdyby nagle podobne prawo wprowadzono w Polsce. Zatem kto ma tutaj kogo oceniać? Jaki Unia i Niemcy mają w tej kwestii mandat?

CAŁY WYWIAD DOSTĘPNY W NAJNOWSZYM NUMERZE "DO RZECZY"

Cały wywiad dostępny jest w 47/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także