Neutralność światopoglądowa” – która ma być w Polsce nieustannie łamana, a to przez wiceministra, który ośmielił się być katolikiem objawowym, a to przez arcybiskupa, który wygłosił kazanie na temat, którego nie akceptują media, a to przez szkołę, w której zachęca się do modlitwy przed posiłkiem – jest w Polsce fikcją. I to nie dlatego, że złowrodzy katolicy nie dopusz- czają do realizacji zasad polskiego prawa, ale dlatego, że jej w systemie prawnym Rzeczypospolitej Polskiej zwyczajnie nie ma. Polska konstytucja, jakkolwiek by to zdziwiło zwolenników przyspieszonej laicyzacji, a także jej przeciwników z lat 90., opiera się bowiem na jasno sprecyzowa- nych fundamentach, o których można powiedzieć wszystko, ale nie to, że są one „neutralne światopoglądowo”. A jeśli liberalni totalitaryści chcą mieć o to do kogoś pretensje, to powinni zgłosić się do nieżyjącego już Tadeusza Mazowieckiego, a także posłów (także lewicy), którzy Konstytucję RP ustanowili. (...)
Oszustwo neutralności światopoglądowej
Dodano: / Zmieniono:
Zarzut łamania „neutralności światopoglądowej” przez wierzących polityków, urzędników czy nauczycieli jest zwyczajną propagandową hucpą. Polska nie jest bowiem, a wynika to z konstytucji, państwem neutralnym światopoglądowo.