(…) Siadamy w salce na górze, na krzesłach rozstawionych wzdłuż sali. Dekoracja uboga, w zasadzie żadna. Trzy stoliki i parę krzeseł. Te meble, przesuwane, ustawiane, staną się i samolotem Tu-154M, i wieżą kontroli lotów na lotnisku Siewiernyj, ale i sypialnią jednego z członków delegacji do Katynia, i brukiem na Krakowskim Przedmieściu, i krzakami w smoleńskim lesie. Teatr ubogi, umowny, stawiający na ekspresję i drobne rekwizyty: pudełka zapałek jako trumny, gaśnica jako groźny miotacz, kule lekarskie jako karabiny. Jakaś kobieta rozmieszcza na stolikach, przy których siedzimy, lampki cmentarne, zaczyna się spektakl.
Pięcioro w większości mocno przechodzonych aktorów, którzy wcielą się w wiele ról: reżysera, braci Kaczyńskich, Tuska, Putina, Macierewicza, pracowników wieży kontrolnej, pilotów, sołdatów dobijających rannych w katastrofie, warszawskiego strażnika miejskiego, ludzi spod krzyża, aktora uniwersalnego, żony wybierającego się do Katynia delegata, Lecha Wałęsy, kapłana, agenta Tomasza Turowskiego i jego ruskiego pomagiera.
Jednym słowem: teatr alternatywny w dawnym stylu.
„Proszę państwa, rozpoczynamy próbę akcji rekonstrukcyjnej kryptonim »Trzy te łamane przez cztery er-zet«, czyli przedstawienie Tajnej Trupy Teatralnej Czwartej Rzeczypospolitej, które wykaże czarno na czarnym i biało na białym zbrodnicze knowania rządu Donalda Tuska, a także Komoruskiego i ich udział w zbrodni katyńsko-smoleńskiej i pohańbieniu krzyża świętego. Amen”.
A więc szydera od początku. (…)