EWA POLAK-PAŁKIEWICZ | Bycie politykiem katolickim, człowiekiem zasad to coś przeciwnego do systemu wartości rządzących UE. Ta różnica zakorzeniona jest w reformacji.
Diagnoza polityczno-socjologiczna sytuacji w europarlamencie, której dokonał prof. Zdzisław Krasnodębski („Déjà vu”, „Do Rzeczy”, 7 stycznia 2018 r.), przekonuje klarownością ocen i przywoływanych kryteriów, ale zarazem tchnie nastrojem z lekka apokaliptycznym. Czytelnik pozostaje po lekturze sam na sam z pytaniem – dlaczego Unia, tak upragniona i wyczekiwana przez nas jeszcze dwadzieścia kilka lat temu, jawi się dzisiaj oczom przeciętnego Polaka jako panopticum. A przecież tak niedawno byliśmy oczarowani perspektywą „dołączenia do Zachodu” – nazywanego także „powrotem” na nasze naturalne, odebrane nam niesprawiedliwie miejsce. Co się wydarzyło? Dlaczego nie dostrzegaliśmy symptomów nadciągającego kryzysu?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.