– Tak czy inaczej musimy zapłacić rachunek. Pytanie brzmi, czy robimy to teraz na początku, poprzez interwencje na rynkach i poprzez amortyzację, czy też na końcu – powiedział Lars Klingbeil, współprzewodniczący SPD, w rozmowie z niemiecką telewizją ARD. Niemcy borykają się z kryzysem gazowym i choć kanclerz Olaf Scholz powiedział w sobotę, że kraj jest przygotowany na ewentualne odcięcie dostaw gazu od Rosji, to wielu ekspertów uważa inaczej. Ich zdaniem rząd, który już teraz pozwala największym firmom gazowym na przenoszenie kosztów surowca na klienta, niedługo będzie musiał zdecydować się na bezpośrednią interwencję, polegającą m. in. na ograniczeniu cen.
"Ponury scenariusz" dla Niemiec
Zdaniem Clemensa Fuesta, szefa Instytutu Badań Ekonomicznych, odcięcie przez Rosję dostaw gazu rurociągiem Nord Stream 1 jest "naprawdę ponurym scenariuszem", a "recesji trudno będzie uniknąć". Jak wynika z badań, przemysł i gospodarstwa domowe w Niemczech będą musiały ograniczyć zużycie gazu o 20 proc. względem poprzednich lat, jeżeli chcą uniknąć przymusowego racjonowania w okresie zimowym.
Kraje UE przeciw ograniczeniom KE
Przewodnicząca Komisji Europejskiej poinformowała w środę, że w ramach walki z kryzysem energetycznym zaproponuje wprowadzenie w UE obowiązkowego ograniczenia zużycia energii elektrycznej w godzinach szczytu oraz wprowadzenie limitu cenowego na rosyjski gaz. Pytana o te propozycje szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała w Polsat News, że Polska będzie przeciwko przymusowemu ograniczaniu zużycia energii elektrycznej w godzinach szczytu.
– Absolutnie będziemy przeciwko. (…) Rozumiem, że przewodnicząca KE chciałaby, abyśmy oszczędzali energię i może apelować, może zachęcać, pokazywać dobre przykłady, ale nie ma żadnych kompetencji, żeby jakiekolwiek państwo do tego zmuszać – oświadczyła minister.
Czytaj też:
UE planuje "historyczną interwencję" na rynku energiiCzytaj też:
Anna Moskwa o propozycji KE: Absolutnie będziemy przeciw