Na początku października ambasadorowie państw UE porozumieli się w sprawie tzw. rozporządzenia kryzysowego, które stanowi ostatni element paktu migracyjnego. Przeciw głosowały Polska i Węgry.
Po konsultacjach z rządami krajowymi ambasadorom udało się przełamać impas wczesnym środowym popołudniem. Węgry i Polska, dwaj główni krytycy reformy migracyjnej UE, były przeciwko, podczas gdy Austria, Czechy i Słowacja wstrzymały się od głosu.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen uznała porozumienie za "prawdziwie zmieniające zasady gry", natomiast Ylva Johansson, unijna komisarz do spraw wewnętrznych, stwierdziła, że zostało ono osiągnięte "dzięki pragmatyzmowi, zaangażowaniu i jedności".
Beata Szydło ostrzega
Krytycznie o poczynaniach Brukseli wypowiada się jednak Beata Szydło. Europoseł PiS podkreśla, że przyjęcie paktu imigracyjnego może mieć opłakane skutki.
– Polityka migracyjna Unii Europejskiej poniosła klęskę, a przepychany na siłę „pakt migracyjny” w niczym nie pomoże, lecz tylko powiększy kryzys. Na ulicach europejskich miast, tak jak ostatnio w Brukseli, giną ludzie zabijani przez przybyszów lądujących na Lampedusie. Europie potrzeba ochrony granic, a nie wpuszczania kolejnych terrorystów – mówiła była premier.
Kaczyński: Chcą chaosu
Decyzja ws. paktu migracyjnego jest ostro krytykowana przez polityków Zjednoczonej Prawicy. – Chodzi o stworzenie chaosu. Chodzi o stworzenie sytuacji, w której cały porządek europejski, który przez wieki, poprzez różne koleje losu doprowadził jednak do powstania cywilizacji najbardziej życzliwej człowiekowi w dziejach świata – oceniał kilka tygodni temu prezes PiS Jarosław Kaczyński.
– Jeśli ktoś chce jakiś paktów migracyjnych, jakiegoś przymusowego relokowania, to dla przemysłu, który w gruncie rzeczy jest handlem ludźmi, przemysłu, który dostarcza tych ludzi do Europy, często przy dużym ryzyku, jest zachętą. Skoro Europa przyjmuje, skoro ma zamiar relokować (migrantów), to znaczy, że istnieje szansa na zarobienie parę tysięcy euro od głowy a często i dziesięć tysięcy euro. Jeśli tych ludzi będą setki tysięcy, wówczas to oznacza zysk liczony w setkach milionów euro, a może nawet dojść do miliarda – kontynuował podczas spotkania w Łodzi (jeszcze przed wyborami parlamentarnymi).
Czytaj też:
Migracja najważniejszym problemem dla Niemców? SondażCzytaj też:
Znamy wyniki referendum. Sondaż exit poll