DoRzeczy.pl: Prawo i Sprawiedliwość zaznacza, że budżet na przyszły rok jest niekonstytucyjny, dlatego istnieje możliwość, że prezydent odeśle go do Trybunału Konstytucyjnego. Jakie tu są możliwe scenariusze?
Zbigniew Kuźmiuk: Zacznijmy od niekonstytucyjności. Pięciu instytucjom, które samodzielnie przygotowują projekty swoich budżetów, których nie udało się obecnej władzy podporządkować – TK, SN, KRS, IPN – tym instytucjom obcięto budżety. Jest to naszym zdaniem budżet niekonstytucyjny, ponieważ art. 195. ust. 2 konstytucji mówi, że sędziom TK zapewnia się godziwe warunki pracy i wynagrodzenia. To będzie najprawdopodobniej oznaczało, że pan prezydent będzie wręcz zmuszony, aby odesłać ten projekt budżetu do TK i wszystko wskazuje na to, że w cztery miesiące od wejścia budżetu do Sejmu nie będziemy mieli opublikowanego budżetu w Dzienniku Ustaw ze wszystkimi tego konsekwencjami. Na dziś od 1 stycznia 2025 roku wchodzi prowizorium budżetowe, czyli budżet przedstawiony przez rząd i wszystko będzie finansowane z tego budżetu.
Czy prezydent zdecyduje się na odesłanie budżetu do TK?
Istnieje możliwość odesłania budżetu do Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta. Jednak mamy rażąco niekonstytucyjny budżet. Uważam, że prezydent mógłby nie przyjąć tej ustawy budżetowej. Nie wiem, czy jest to droga całkowicie zgodna z przepisami, jednak to prezydent jest strażnikiem Konstytucji, a ustawa budżetowa jest niekonstytucyjna. W jaki sposób prezydent ma pracować nad ewidentnie niekonstytucyjnym dokumentem?
Czy Trybunał może de facto orzekać we własnej sprawie?
Trybunał znajdzie się w trudnej sytuacji, faktycznie. Będzie sędzią we własnej sprawie, bo chodzi o finansowanie TK, którego obecny rząd nie chce zapewnić. Mamy zatem dodatkową zagadkę, jak to zrobić w polskim stanie prawnym.
Wspomniał pan o opublikowaniu budżetu w Dzienniku Ustaw. Czy brak tej publikacji niesie za sobą ryzyko dla Sejmu?
Data tej publikacji upływa 31 stycznia. Jeżeli prezydent skieruje ustawę do TK, to mamy duże prawdopodobieństwo, że tej publikacji nie będzie. Mamy wówczas taką możliwość, w której prezydent mówi, że nie ma budżetu i może rozwiązać Sejm.
A co jeśli koalicja rządząca powie, że budżet został prezydentowi dostarczony?
Prezydent jako strażnik konstytucyjności musi stać na straży konstytucyjności każdej ustawy. To jest najważniejsza kwestia. A to jest najważniejsza ustawa z ustaw składanych w Sejmie, ona zakłada finansowanie dla całego państwo. Ustawa ta jest niekonstytucyjna, zatem prezydent musi działać. W mojej ocenie tu nie ma przypadku. Mamy w budżecie poprawkę dotyczącą finansowania TK i SN podpisaną przez wszystkie kluby koalicyjne. Wówczas na posiedzeniu komisji finansów publicznych sygnalizowałem, że jest to rozwiązanie niekonstytucyjne. Rządzący od początku zdają sobie sprawę, że idą na zwarcie z prezydentem, że destabilizują Polskę. Działają świadomie, realizują plan konsekwentnie krok po kroku. Mogli dokonać poprawek sami, bądź w Senacie jednak tego nie zrobili. Albo oczekują uległości prezydenta albo dalszej destabilizacji kraju.
Czytaj też:
PKW podjęła decyzję ws. sprawozdania PiSCzytaj też:
Groźby pod adresem prezydenta miasta. "Nie dam się zastraszyć"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.