Przyszłość ochrony zdrowia w Polsce. Priorytety: Niewydolność serca i otyłość
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Przyszłość ochrony zdrowia w Polsce. Priorytety: Niewydolność serca i otyłość

Dodano: 
Konferencja: Priorytety - niewydolność serca i otyłość
Konferencja: Priorytety - niewydolność serca i otyłość 
Świat mówi o COVID-19, jednak cały czas towarzyszą nam epidemie chorób niezakaźnych, które zbierają nie mniejsze żniwo: niewydolności serca, otyłości, cukrzycy. Przybrały one jeszcze na sile w okresie pandemii. Ich leczenie to dziś jedne z najważniejszych wyzwań – mówili eksperci podczas debaty na temat pandemii XXI wieku.

Największy przyrost liczby nadmiarowych zgonów w okresie epidemii COVID-19 był spowodowany chorobami sercowo-naczyniowymi, w tym niewydolnością serca. – To obecnie pierwsza przyczyna zgonów Polaków – potwierdził prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii.

Niewydolność serca: apel ekspertów o pilne zmiany

Na niewydolność serca choruje już ponad 1,2 mln osób w Polsce, co godzinę z jej powodu umiera 16 osób; rocznie to ponad 142 tys. osób, spośród których u ponad 40 tys. jest ona bezpośrednią przyczyną zgonów: to dane z raportu „Niewydolność serca w Polsce”, opracowanego pod koniec ubiegłego roku przez ekspertów, z inicjatywy kardiologicznych organizacji pacjenckich.

Raport jednoznacznie udowadnia, że niewydolność serca w Polsce jest leczona nieoptymalnie, przez co wielu chorych przedwcześnie umiera. Prof. Kaźmierczak podkreślał, że Polska przed epidemią COVID-19 zajmowała pierwsze miejsce spośród krajów OECD, jeśli chodzi o liczbę hospitalizacji z powodu niewydolności serca (liczba hospitalizacji z tego powodu w Polsce była ok. 2,5 razy większa od średniej w krajach OECD). To najdroższy dla systemu ochrony zdrowia sposób leczenia NS, a jednocześnie mało efektywny. – Nakłady na leczenie szpitalne niewydolności serca w 2019 r. wyniosły 1, 6 mld zł i w ciągu 5 lat wzrosły o 125 proc., ale w tym samym czasie wzrosła też śmiertelność. To pokazuje, że leczymy nieefektywnie – zaznaczył prof. Adam Witkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Tak duży wskaźnik hospitalizacji wynika z tego, że pacjenci nie otrzymują właściwej pomocy wcześniej – u lekarzy pierwszego kontaktu oraz w poradniach specjalistycznych. Problemem jest też brak refundacji nowoczesnych terapii, które poprawiają leczenie i zmniejszają śmiertelność.

Z raportu „Niewydolność serca w Polsce” jednoznacznie wynika, że żeby zmienić sytuację niezbędne jest wprowadzenie opieki koordynowanej (kardiolodzy od lat starają się o wejście programu KONS, czyli koordynowanej opieki nad chorymi z niewydolnością serca) oraz refundacja skutecznych terapii w leczeniu niewydolności serca. – Od lat czekamy na refundację leku sakubitryl/ walsartan, teraz także na leki z grupy flozyn. Mam nadzieję, że już niedługo w Polsce stanie się refundowana dapaglizlozyna: pierwszy lek zarejestrowany w Europie do leczenia chorych z niewydolnością serca bez towarzyszącej cukrzycy – mówił prof. Kaźmierczak, który jako konsultant krajowy apelował o wdrożenie tej terapii już przed rokiem. Zaznaczył, że to lek tylko dla części osób z niewydolnością serca.

Prof. Adam Witkowski odniósł się do niedawnego apelu prezesa Andrewa J.S. Coatsa i prezesa-elekta Giuseppe Rosano z Europejskiej Asocjacji Niewydolności Serca przy Europejskim Towarzystwie Kardiologicznym. Zwrócili się oni do decydentów o pilne udostępnienie terapii flozynami pacjentom z niewydolnością serca, w celu ratowania życia. – Każdy rok zwłoki we wprowadzaniu nowych terapii oznacza, że część chorych, która mogłaby żyć, traci życie. To są tzw. zgony z przyczyn możliwych do uniknięcia. Jeśli nie stosuje się odpowiedniego leczenia i nie prowadzi odpowiedniej opieki nad chorym, wówczas zgony, które mogły być możliwe do uniknięcia, stają się realne – mówił prof. Witkowski.

Prof. Marcin Czech, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego, podkreślił, że w kardiologii nie ma tak dużej liczby nowych terapii, jak w onkologii, dlatego warto zwrócić na nie szczególną uwagę, zwłaszcza że są bardzo efektywne. Odniósł się też do niedawnej rekomendacji prezesa AOTMiT dotyczącej dapagliflozyny. – Moim zdaniem, jest to lek wysoce skuteczny, również jeśli spojrzymy na tzw. twarde punkty końcowe: jego stosowanie zmniejsza liczbę hospitalizacji i zmniejsza śmiertelność. Jest też kosztowo efektywny, a jeśli chodzi o potencjalny wpływ na budżet, bo myślę, że uda się zawęzić grupy pacjentów, dla których mógłby być w pierwszej kolejności refundowany, co pozwoliłoby lepiej kontrolować wydatki – mówił prof. Czech. Zaznaczył też, że obecnie 5-letnie przeżycia chorych na niewydolność serca są gorsze niż w przypadku wielu nowotworów, dlatego jeśli pojawia się możliwość skutecznego leczenia, to interwencja powinna być pilnie podjęta. – W niewydolności serca od wielu lat nie pojawiały się żadne nowe terapie w refundacji, czas działać, zwłaszcza że dodatkowych zgonów z powodów chorób sercowo-naczyniowych jest obecnie tak dużo – podkreślił prof. Czech.

Otyłość i 200 powikłań

Epidemia COVID-19 udowodniła też, jak poważnym problemem jest otyłość (to jeden z najpoważniejszych czynników ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19). Prof. Mariusz Wyleżoł, przewodniczący Sekcji Chirurgii Metabolicznej i Bariatrycznej Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością, zwrócił uwagę, że aż 75 proc. osób z otyłością w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, że choruje. Otyłość – a raczej: choroba otyłościowa; taką nazwę proponują eksperci – wciąż często nie jest w ogóle postrzegana jako choroba. – To tak samo, jakbyśmy uważali, że nadciśnienie albo nowotwór nie są chorobami. Osoby z chorobą otyłościową mają zarówno strukturalne jak czynnościowe zmiany w organizmie, które polegają na zaburzonej homeostazie energetycznej, w wyniku zaburzeń w neurohormonalnej regulacji spożycia pokarmów. To choroba z licznymi powikłaniami, jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2, zmiany zwyrodnieniowe stawów. Lista obejmuje nawet 200-300 powikłań – mówił prof. Wyleżoł. – Czy wyobrażamy sobie, żeby chory na raka nie był leczony? Nikt nie miałby wątpliwości, że popełniono błąd w sztuce lekarskiej. Tymczasem aż 99 proc. osób chorych na otyłość nie jest obecnie leczona – zaznaczył.

Zwracał uwagę, że szansą dla chorych jest pojawienie się nowych leków, których zastosowanie – w połączeniu ze zmianą diety i aktywnością fizyczną – może uratować przed powikłaniami, koniecznością wykonania operacji bariatrycznej czy skróceniem życia. – Dokonuje się ogromny przełom w leczeniu, za sprawą rozwoju wiedzy na temat przyczyn rozwoju choroby otyłościowej. Mam nadzieję, że wprowadzenie leków w wielu przypadkach pozwoli na uniknięcie operacji. Jest już kilka leków działających w różnych mechanizmach, jeden z nich wykorzystuje fakt, że u chorych na otyłość nie są poposiłkowo wydzielane hormony, które hamują łaknienie, dzięki czemu „odsuwamy talerz”. Mówię tu o lekach opartych o efekt inkretynowy – zaznaczył prof. Wyleżoł.

Leczenie choroby otyłościowej, żeby przyniosło efekty, musi być kompleksowe: chory powinien być pod opieką szeregu specjalistów. To właśnie na stworzenie kompleksowych programów opieki i leczenia osób z chorobą otyłościową mają być częściowo przeznaczone środki z tzw. opłaty cukrowej, która weszła w życie od 2021 r. – Wzorem innych państw zdecydowaliśmy się na tego typu restrykcję fiskalną, jaką jest opłata cukrowa, by dać konsumentowi impuls do zastanowienia się, czy to, co wkłada do koszyka z zakupami, przekłada się na jego zdrowie. Opłata cukrowa ma na celu edukację konsumentów, ale umożliwi też pozyskanie środków, które pozwolą uporać się z problemem otyłości, lub przynajmniej go zmniejszyć – mówiła dr n. ekonom. Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. Podkreśliła, że to pierwsza tego typu interwencja w zdrowiu publicznym, której celem jest przeznaczenie „znakowanych” pieniędzy na określony cel. Środki z opłaty cukrowej mają być przeznaczone m.i. na profilaktykę otyłości, objęcie opieką dzieci z nadwagą i otyłością, jak również na pomoc dorosłym zmagającym się z tym problemem. – Stworzyliśmy dwa programy: pierwszy to KOS BMI 30+: program kompleksowej opieki nad osobami z BMI powyżej 30, czyli 12-miesięczny program terapeutyczny dla pacjentów. Drugi to program KOS-BAR: kompleksowej opieki i leczenia chorych zakwalifikowanych do operacji bariatrycznej i poddawanych takiemu leczeniu. Otwieramy nowy rozdział w polityce zdrowotnej, wyznaczamy cele i pieniądze, za pomocą których będziemy je realizować. Chcemy też monitorować efekty naszych działań – mówiła dr Gałązka-Sobotka.

Wizjonerzy Zdrowia 2021 - Partnerzy

Artykuł został opublikowany w 21/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także