Prośba o wsparcie. Serce Jureczka nie może przestać bić… Ratuj go!

Prośba o wsparcie. Serce Jureczka nie może przestać bić… Ratuj go!

Dodano: 
Jurek Kucharski
Jurek Kucharski Źródło: mam-serce.org
Trwa walka o operację ostatniej szansy dla chorego na serce Jurka. Jego serduszko może się zatrzymać w każdej chwili. W Polsce nie ma już ratunku. Rodzice opublikowali w sieci wzruszający list z prośbą o wsparcie.

Jureczek – nasz wymarzony, wyczekiwany, ukochany synek urodził się 20 grudnia 2020 roku. Taki nasz piękny bożonarodzeniowy prezent! Poród przebiegał bez komplikacji, Jurek był dużym, zdrowym i silnym chłopcem. Nasze szczęście nie trwało jednak długo. W trakcie rutynowego badania neonatolog usłyszała szumy w jego serduszku. Świat zatrząsł się w posadach, radość z narodzin zamieniła się w strach o życie, ból i poczucie niesprawiedliwości. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść…

Diagnoza za diagnozą

Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy w szpitalu, do domu wróciliśmy przed Sylwestrem z diagnozą – zwężenie tętnic płucnych z hipoplazją prawej tętnicy. Kiedy zaczęliśmy oswajać się z zaistniałą sytuacją, podczas kolejnej wizyty kontrolnej, zakończonej pobytem w szpitalu okazało się, że wada naszego synka jest jeszcze bardziej skomplikowana. Do pierwszej postawionej diagnozy doszła następna – nadzastawkowe zwężenie aorty. To bardzo rzadka wada serca, która wymagała natychmiastowej operacji. Tak bardzo się jej baliśmy, ale wiedzieliśmy, że bez niej synek nie przeżyje.

Od radości narodzin do walki o życie

20 kwietnia 2021 r. oddaliśmy synka w ręce anestezjologów. Naszą ukochaną, kruchą istotkę, która przecież powinna być non stop przy mamie, a nie na zimnej, szpitalnej sali. Operacja miała zakończyć się o godzinie 14… ten, kto czekał na swoje dziecko przed salą operacyjną wie, że każda minuta to godzina, a każda godzina bez wiadomości to rozrywający serce ból i lęk. Lekarz pojawił się o 17.30. Słuchaliśmy co mówił, ale nie chcieliśmy tego słyszeć! Każde kolejne zdanie, było jak wbijanie noża w nasze serca – Jest źle, stan bardzo ciężki, operacja nie poszła zgodnie z planem, Państwa synek leży z otwartą klatką piersiową, jest w śpiączce, istnieje ryzyko kolejnej interwencji, był reanimowany, a kolejne godziny zadecydują o jego życiu…

Mogliśmy go zobaczyć na oddziale pooperacyjnym – malutki, bezbronny podłączony do dziesiątek pomp i rurek. Zupełnie sam. Ten widok zostanie z nami do końca życia. Dopiero co witaliśmy nasze dziecko na tym świecie, a już mamy się z nim żegnać?! Jurek jednak dzielnie walczył, w śpiączce leżał przez 6 dni, przeżył dwie kolejne reanimacje, ale dał sobie radę, a nam nadzieję, że wszystko jakoś się poukłada.

Nigdy się nie poddamy

Siła rodziców walczących o swoje dziecko, to siła, która przeniesie nie tylko góry! Kiedy lekarze po przeprowadzonym pod koniec sierpnia cewnikowaniu i balonoplastyce serca powiedzieli, że w Polsce wyczerpały się wszystkie możliwości leczenia naszego chłopczyka i ratunku musimy szukać na własną rękę za granicą, wiedzieliśmy, że nie odpuścimy i pokonamy wszystkie przeszkody. Wskazano nam adres – szpital w Bostonie w USA, tam ratują takie serduszka. Odpowiedź od lekarzy była pozytywna, będą operować serce Jureczka. Pozostał tylko jeden problem…. pieniądze, a dokładnie 273 701 dolarów, ponad 1 mln zł. Wierzymy, że ten problem rozwiążemy z pomocą dobrych i wrażliwych ludzi, dla których życie dziecka nie ma ceny!

Wsparcia można udzielić za pośrednictwem:

Zbiórka na mamserce.org

Zbiórka na siepomaga.pl

Źródło: mam-serce.org
Czytaj także