Dr Witczak: Szczepienie dzieci na COVID-19 to skandal

Dr Witczak: Szczepienie dzieci na COVID-19 to skandal

Dodano: 
Dr Piotr Witczak, specjalista w zakresie immunologii
Dr Piotr Witczak, specjalista w zakresie immunologii Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
Z dr. n. med. Piotrem Witczakiem, biologiem medycznym rozmawia Dorota Tuńska.
Dorota Tuńska: W grudniu ubiegłego roku Ministerstwo Zdrowia zatwierdziło trzydawkową szczepionkę przeciwko COVID-19 dla najmłodszej grupy wiekowej od szóstego miesiąca życia do czterech lat. Tym samym do kalendarza szczepień dołączono kolejne szczepienie dla dzieci. Czy w obecnej sytuacji, kiedy pandemia wyhamowała, powinno się je szczepić przeciw koronawirusowi?

Dr N. Med. Piotr Witczak: Obecnie mamy wątpliwości, czy w ogóle zasadne jest szczepienie populacji dorosłej, a co dopiero dzieci, wśród których śmiertelność infekcji SARS-CoV-2 jest bliska zeru! Najlepsze dostępne dane, metaanalizy badań randomizowanych z grupą placebo, nie wykazały redukcji śmiertelności z jakiejkolwiek przyczyny u osób zaszczepionych dostępnymi szczepionkami mRNA przeciw COVID-19. Według niezależnych, recenzowanych wtórnych analiz badań randomizowanych najbardziej popularne szczepionki mRNA mogą powodować więcej szkód niż korzyści. Ryzyko poważnych zdarzeń niepożądanych (jeden przypadek na 800 iniekcji) związanych ze szczepionką mRNA znacznie przekroczyło ryzyko hospitalizacji z powodu COVID-19. Zaznaczam, że przytoczone dane dotyczą osób dorosłych, więc bilans korzyści i strat jest jeszcze bardziej negatywny w przypadku dzieci i kolejnych dawek przypominających. Niedawno na łamach „British Medical Journal” opublikowano analizę obejmującą niezakażonych dorosłych w wieku 18–29 lat, z której wynika, że na każdą unikniętą – dzięki trzeciej, przypominającej dawce szczepionki mRNA – hospitalizację z powodu COVID-19 przewiduje się nawet 98 poważnych zdarzeń niepożądanych. Skala i różnorodność skutków ubocznych tych preparatów są bezprecedensowe. Bardzo niepokojące są również doniesienia o zapaleniu mięśnia sercowego, w szczególności u nastolatków płci męskiej, które może znacząco podnosić u tych osób ryzyko nagłego zgonu. Programy szczepień wśród dzieci należy wstrzymać natychmiast, a nie rozszerzać do coraz to młodszych grup wiekowych! W literaturze naukowej dostępne są opisy przypadków autopsji dzieci zmarłych w wyniku podania szczepionek mRNA przeciw COVID-19. Uważam, że przy obecnym stanie wiedzy na temat tych szczepionek kontynuowanie programów szczepień przeciw COVID-19 wśród dzieci jest czymś skandalicznym.

W Polsce dzieci do drugiego roku życia otrzymują ok. 30 różnych szczepionek. Czy tak młody, kształtujący się system odpornościowy dziecka jest w stanie odpowiedzieć na taką stymulację bez uszczerbku na zdrowiu?

Odpowiadając na takie pytanie, należy opierać się na wysokiej jakości danych naukowych. Czy zatem mamy takie dane? Odpowiedź brzmi: nie mamy. Na przykład żadna ze szczepionek zalecanych wszystkim amerykańskim dzieciom nie została przetestowana pod kątem bezpieczeństwa w badaniu klinicznym fazy III, w którym grupa kontrolna stanowiła obojętne placebo – np. sól fizjologiczną. Najczęściej grupę kontrolną stanowią inne szczepionki lub tzw. szczepionka bez antygenu. To wygląda trochę tak, jakby celowo planowano ukryć prawdziwą częstość występowania zdarzeń niepożądanych testowanej szczepionki. Ponadto nigdy nie badano ogólnego wpływu rutynowego podawania coraz większej liczby szczepionek dzieciom na ich zdrowie. Na fundamentalne pytanie, które powinno niepokoić każdego rodzica: „Czy moje dziecko będzie zdrowsze i zwiększy swoje szanse na przeżycie, jeśli będzie podążać zgodnie z obowiązującym programem szczepień ochronnych?”, nauka do tej pory nie odpowiedziała. Proszę mnie sprawdzić – zaręczam, że takich badań nie ma. Obecny harmonogram szczepień dzieci nigdy nie został dokładnie zbadany jako całość pod kątem bezpieczeństwa i skuteczności. Chociaż w ciągu ostatnich kilku dekad do kalendarza dzieci dodano wiele szczepionek, to żadne badania nigdy nie badały konsekwencji rosnącej liczby szczepień otrzymywanych przez nasze potomstwo. Właściwie nie prowadzi się wysokiej jakości badań porównujących osoby zaszczepione z niezaszczepionymi. Częstym argumentem są względy etyczne, np. narażenie dzieci na podwyższone ryzyko zarażenia się chorobami, którym można zapobiec poprzez szczepienia. To założenie jest jednak nielogiczne, bo właśnie temu ma służyć badanie porównujące osoby zaszczepione z niezaszczepionymi. Straszenie w tym momencie epidemiami z przeszłości, gdy warunki sanitarne, stopień odżywienia populacji – i wiele innych czynników – były wówczas zupełnie inne, jest, delikatnie to ujmując, antynaukowe. Argument etyczny staje się również nieistotny, jeśli zdamy sobie sprawę, że w tym momencie mamy sporą grupę kontrolną – w Polsce liczba odmów wykonania obowiązkowych szczepień ochronnych sięga już blisko 70 tys.

I jest to tendencja zwyżkowa. Czy należy się martwić rosnącą liczbą niezaszczepionych dzieci w Polsce i obawiać się konsekwencji braku odporności populacyjnej?

Szczepień odmawiają głównie rodzice, którzy stracili zaufanie do systemu opieki zdrowotnej, w szczególności po doświadczeniach z okresu pandemii COVID-19.

Cały wywiad dostępny jest w 16/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także