3 maja przed wykładem szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska w Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego przemówienie wygłosił redaktor naczelny "Liberte" Leszek Jażdżewski, który ostro zaatakował polski Kościół. Jego wystąpienie wywołało falę komentarzy. (Kapłani oburzeni: Antyklerykalny "support" przed wykładem Tuska, na sali ks. Sowa)
"Miałem swoje pięć, a właściwie osiem minut"
O wystąpienie na UW, Leszka Jażdżewskiego zapytała Magdalena Rigamonti. – Wystąpił pan przed wykładem Donalda Tuska, zapowiedział go pan. Rozumiem, że po to, by powiedzieć to, co jemu nie przystoi? – pytała dziennikarka Jażdżewskiego.
– Nie zabrałem głosu w żadnej sprawie w imieniu Donalda Tuska. Porównałem się do wówczas mało znanego Prince'a występującego przed Rolling Stonesami – przekonywał publicysta.
– Miałem swoje pięć, a właściwie osiem minut. I je wykorzystałem. Po to, żeby zarysować nową wizję polityki – tłumaczy dalej Jażdżewski. Redaktor naczelny „Liberte” podkreślił również, że jego wystąpienie skierowane było „do trochę innego pokolenia”. – Nie uważam, że to było wybitne przemówienie, ale powiedziałem o wielu ważnych sprawach, o których wielu ludzi myśli, ale nie mówi o nich głośno – stwierdził.
Komentując dalej swoje wystąpienie i zawartą w nim krytykę Kościoła, Jażdżewski stwierdził: „W pewnym sensie, choć wiem, że to może brzmieć paradoksalnie, czuję się obrońcą krzyża. Przed tymi, dla których krzyż to po prostu poręczna broń”.
Czytaj też:
Środa atakuje Olejnik. "Skandal", "może pora by zmieniła stację?"Czytaj też:
"Dał pan paliwo Kaczyńskiemu", "chciał pan przyćmić Tuska?". Olejnik zbeształa Jażdżewskiego