Dziennikarka Polsat News podpadła feministkom. "Mnie niczego nie wyprano"

Dziennikarka Polsat News podpadła feministkom. "Mnie niczego nie wyprano"

Dodano: 
Dziennikarka Agnieszka Gozdyra
Dziennikarka Agnieszka Gozdyra Źródło: PAP / StrefaGwiazd
Każda z pań może mówić o sobie, jak uważa, ale nie powinna wymagać tego od innych - podkreśla dziennikarka Polsat News Agnieszka Gozdyra.

Politycy lewicy wraz z wejściem do Sejmu rozpoczęli walkę o "żeńskie końcówki" wyrazów. W tej sprawie wypowiedziały się już Magdalena Biejat z partii Razem, Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska, Anna Maria Żukowska z SLD czy Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej.

"Przeciwniczki i przeciwnicy żeńskich końcówek, taka propozycja. Nie używajcie ich. Po prostu. Chcecie być panią dziennikarz czy panem pielęgniarką - luz. Mogę tak do Was mówić. Ale dajcie i nam prawo do wyboru formy. I zabiegania o nasz komfort. Bez drwin, pouczeń i fochów. Ok?" – napisała na Twitterze Barbara Nowacka. Na jej wpis postanowiła odpowiedzieć dziennikarka Polsat News Agnieszka Gozdyra.

"W tym przypadku 'prawo do wyboru formy' oznacza próbę narzucenia innym, by mówili do pani, która tego wymaga 'marszałkini' lub 'gościni'. Tymczasem ten ktoś może tego nie chcieć. Każda z pań może mówić o sobie, jak uważa, ale nie powinna wymagać tego od innych" – podkreśliła dziennikarka. Jak dodała, "nie da się ustawą ani rozporządzeniem sprawić, że wszyscy ludzie zaakceptują formy 'gościni' czy 'adiunktka'. "Język jest procesem. 'Pani poseł' nie jest formą mniej godną od 'posłanka'. Osobiście wolę być 'panią redaktor' niż 'redaktorką'. Więcej rozsądku. No i hierarchia spraw" – wskazała. Według Gozdyry, "profesorka" czy "ministerka" brzmią bardzo pospolicie i ujmują powagi osobom, pełniącym takie funkcje. "Godnie brzmią natomiast, wg mojego wyczucia, formy: pani minister, pani profesor, pani doktor. Nie: pani doktorka. Poza formantami mamy jeszcze styl i wyczucie" – zauważyła.

Jedna z użytkowniczek Twittera napisała, że wmówiono nam, że te formy źle brzmią. "Wyprano nam mózgi... Wmówiono, że to nie brzmi... A przecież brzmiało" – napisała. Dziennikarka odpowiedziała na tę uwagę stanowczo: "Wybaczy Pani, mnie niczego nie wyprano. Mam swój rozum i swój słuch. Mamy w polszczyźnie bogactwo końcówek, co nie znaczy, że każda utworzona - nawet poprawna gramatycznie - forma będzie stosowna".

To jednak nie był jedyny krytyczny komentarz pod adresem Gozdyry. "Dziennikarz Gozdyra, polonista i magister z dyplomem oficjalnie oświadcza, że można studia skończyć, ale nic z nich nie wynieść przy okazji" – czytamy w kolejnym. To również nie pozostało bez odpowiedzi. "Proszę się nie silić na złośliwości, na mnie wrażenia to nie robi, pokazuje za to brak kultury i argumentów po Pani stronie" – odparła.

Czytaj też:
Spór o usadowienie posłów w Sejmie. Konfederacja mówi "nie"
Czytaj też:
"Gościnia", "gościa"? Lewica ma problemy z "końcówkami"

Źródło: X
Czytaj także