Czy zniszczą nas fake newsy i za wysoki LDL?
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Czy zniszczą nas fake newsy i za wysoki LDL?

Dodano: 
Prof. Piotr Jankowski, kardiolog, Collegium Medicum UJ
Prof. Piotr Jankowski, kardiolog, Collegium Medicum UJ Źródło: Archiwum prywatne
Powstawanie koalicji antyszczepionkowych i antycholesterolowych jest związane z fake newsami w Internecie. Sugerują one fałszywie związki między różnymi zdarzeniami, które nie istnieją. Nie ma wątpliwości, że obniżanie poziomu LDL cholesterolu ratuje życie, podobnie jak leczenie nadciśnienia tętniczego czy leczenie nałogu palenia papierosów - mówi prof. Piotr Jankowski, kardiolog.

Nawet 19 mln osób w Polsce ma podwyższony poziom cholesterolu. Faktycznie jesteśmy tak chorzy, czy normy są za bardzo wyśrubowane?

Normy, na podstawie których uznaje się, że 19 mln Polaków ma za wysokie stężenie cholesterolu, zwłaszcza „złego” cholesterolu, czyli LDL, obowiązują od prawie 20 lat. Dopiero teraz rośnie świadomość społeczna tego problemu. To dobrze, ponieważ osoby mające stężenie cholesterolu powyżej granicy uznawanej za normę, mają większe ryzyko występowania chorób takich jak miażdżyca i jej powikłania: choroba wieńcowa, zawał serca, udar mózgu, niewydolność serca oraz przedwczesnego zgonu. Wiele dowodów naukowych świadczy o tym, że obniżenie stężenia cholesterolu zmniejsza ryzyko zawału, udaru mózgu, wydłuża życie.

W Internecie można jednak przeczytać szereg artykułów, że cholesterol nie jest aż tak szkodliwy.

To typowe fake newsy, bardzo szkodliwe. Jest mnóstwo dowodów naukowych świadczących o tym, że obniżanie stężenia cholesterolu zmniejsza ryzyko zawału serca, udaru mózgu i wydłuża życie. Związek między wysokim stężeniem cholesterolu a występowaniem chorób serca i naczyń krwionośnych jest jednym z najlepiej udowodnionych w medycynie.

Jednak faktem jest też, że normy cholesterolu są obniżane: w tym roku również Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne zmieniło zalecenia.

Chodzi o obniżenie poziomu cholesterolu u osób, które mają hipercholesterolemię (zbyt wysokie stężenie cholesterolu) i wysokie ryzyko zawału serca, udaru mózgu. Poziom docelowy cholesterolu (do którego trzeba dążyć) nie jest dla każdego taki sam; zależy od wielu czynników: m.in. od wieku, płci, od tego, czy chorujemy na cukrzycę, mamy towarzyszące nadciśnienie, mieliśmy zawał serca, udar mózgu. Po opublikowaniu wyników ostatnich badań eksperci uznali za zasadne obniżenie norm poziomu stężenia cholesterolu, do którego trzeba dążyć, by zminimalizować wystąpienie zawału serca, udaru mózgu i zgonu, jeśli pacjenci są nimi zagrożeni. Byłoby wręcz nieetyczne, gdyby eksperci, znając wyniki najnowszych badań, nie zmienili tych zaleceń.

O ryzyko zawału serca, udaru mózgu jest oskarżany przede wszystkim „zły’ cholesterol, czyli LDL. Zbyt wysoki LDL to wina genów czy tego, jak żyjemy: złej diety, małej aktywności fizycznej?

Przyczyny są różne, częściej jednak tego, jak żyjemy. Są jednak też osoby z tzw. hipercholesterolemią rodzinną; mają one mutację genetyczną, która powoduje, że nawet jeśli zdrowo się odżywiają i są aktywne fizycznie, to i tak mają wysokie poziomy cholesterolu. Jednak również u tych osób na stężenie cholesterolu ma wpływ styl życia, dlatego powinny dbać o dietę i aktywność fizyczną
Częściej jednak mamy optymalny układ genów, jednak prowadzimy niezdrowy styl życia i wyłącznie z tego powodu mamy wysokie stężenie cholesterolu.

Często jednak pojawiają się zarzuty (szczególnie w Internecie), że normy są przez ekspertów nieustannie obniżane, „żeby lekarze wypisywali więcej leków”, a statyny (leki obniżające poziom cholesterolu) to „najlepszy biznes firm farmaceutycznych”. Jak udowodnić, że to nieprawda?

Statyny stosuje się od wielu lat, to jedne z najlepiej „przebadanych” leków. Nie wiem, dlaczego tego typu zarzuty nie pojawiają się w stosunku do producentów suplementów diety; to jeszcze większy biznes, a bardzo często nie ma żadnych dowodów, że ich przyjmowanie przynosi pozytywny efekt. Z kolei pozytywne efekty statyn są niepodważalne.
Oczywiście, że firmy farmaceutyczne działają dla zysku. Cieszę się jednak, że uzyskują zysk poprzez produkcję leków, dzięki którym możemy wydłużyć życie.
Dziwię się za to, że nie pojawiają się zarzuty, że producenci samochodów produkują je dla zysku.

Chcielibyśmy, by biznes farmaceutyczny był bardziej etyczny niż samochodowy...

Dlatego lecząc pacjenta nie kierujemy się wytycznymi firm farmaceutycznych tylko wytycznymi najwybitniejszych ekspertów na świecie z danej dziedziny. Tworzą oni wytyczne na podstawie analizy aktualniej wiedzy naukowej.

Skąd zła sława statyn? Podobnie mity funkcjonują wokół szczepień.

Mechanizmy psychologiczne stojące za koalicjami antyszczepionkowymi i antycholesterolowymi są bardzo podobne. Faktem jest, że hipercholesterolemia w społeczeństwach wysoko uprzemysłowionych jest bardzo częstą chorobą. Faktem jest też, że leki obniżające poziom cholesterolu są stosowane przez miliony ludzi na świecie; podobnie jak szczepienia. Sądzę, że to jeden z powodów pojawiania się takich koalicji. W chorobach rzadkich wiedza naukowa dotycząca korzyści stosowania danego leku jest często dużo mniejsza niż w przypadku statyn. Wiele osób głowi się, jaki jest mechanizm powstawania koalicji antyszczepionkowych, antycholesterolowych. Są one związane z fake newsami, czyli informacjami wprowadzającymi w błąd, które bardzo szybko rozprzestrzeniają się w Internecie. Sugerują one są w sposób prosty, ale fałszywy, pomiędzy różnymi zdarzeniami związki, które nie istnieją.

Często ma pan pacjentów, którzy nie chcą stosować leków obniżających poziom cholesterolu właśnie dlatego, że są przekonani o szkodliwości leków?

Niestety, tak, to bardzo poważny problem. Często się zdarza, że pacjenci albo w ogóle nie rozpoczynają leczenia, albo pochopnie je przerywają. Powoduje to postęp miażdżycy. Dlatego tak ważne jest edukowanie pacjentów, by nie wierzyli we wszystkie informacje znalezione w Internecie. Rzeczywiście, gdy wpiszemy w wyszukiwarkę hasła „cholesterol” czy „statyny”, to pojawi się więcej informacji podważających zasadność stosowania leków niż korzyści z tego płynące - a to bardzo źle.
Nie ma wątpliwości, że leczenie obniżające poziom cholesterolu jest leczeniem ratującym życie. Podobnie jak leczenie nadciśnienia tętniczego czy rzucenie palenia. Korzyści wynikające z leczenia zbyt wysokiego stężenia cholesterolu, nadciśnienia tętniczego i rzucenia palenia są podobne.

Dużym problemem jest też przerywanie leczenia przez chorego. Dlaczego pacjenci tak robią? Z powodu skutków ubocznych?

Niekoniecznie. Przerywają terapii jest problemem w przypadku wszystkich chorób przewlekłych. Z badań wynika, że tylko co drugi pacjent regularnie stosuje leczenie. Część pacjentów nie jest przekonana co do sensu stosowania terapii albo zwyczajnie o niej zapomina.

Nie widzi różnicy w swoim samopoczuciu, czy bierze lek, czy nie?

Nie czuje różnicy, nie czuje się lepiej, gdy ma niższy poziom stężenia cholesterolu: to właśnie jest największym problemem. Wysoki poziom cholesterolu „nie boli”. Często zdarza się, że pacjent przyjmuje lek przez kilka miesięcy, a potem zapomina albo kończy mu się recepta. Przerywa terapię i… nie czuje się gorzej. Uważa więc, że nie musi wracać do leczenia. Niestety, czasem kończy się zawałem serca, udarem mózgu.

Wysoki poziom cholesterolu stale uszkadza naczynia krwionośne?

Niestety, tak. Drugim powodem przerywania leczenia są fake newsy przeczytane w Internecie albo…. informacje przeczytane w ulotce leku. Są tam wypisane wszystkie możliwe działania uboczne. Stosowanie statyn może powodować niewielkie ryzyko działań ubocznych, np. bólów mięśni. Mogą one występować z wielu różnych przyczyn, jeśli jednak pacjent ma bóle mięśni i wpisze do wyszukiwarki „statyny bóle mięśniowe”, to uzna, że jego dolegliwości są spowodowane przez leki. I przerywa ich stosowanie.

Co w takim razie powinien zrobić?

Iść do lekarza, który zdiagnozuje przyczynę. Bóle mięśni mogą występować z wielu powodów. Inną kwestią jest to, że warto byłoby w ulotkach pisać o korzyściach ze stosowania leków. Pacjenci często czytają ulotki, ale często koncentrują swoją uwagę na możliwych działaniach niepożądanych. Może gdyby w ulotkach było więcej informacji na temat korzyści z leczenia, zwracaliby na to większą uwagę?

Czy można mieć zbyt niski poziom LDL?

Tego nie stwierdzono. Noworodek przychodzi na świat z bardzo niskim stężeniem cholesterolu LDL (ok. 30-40 mg/dl), a przecież we wczesnym dzieciństwie zapotrzebowanie na cholesterol jest największe (rozwija się wtedy układ nerwowy, a cholesterol jest potrzebny m.in. do budowy osłonek mielinowych). Nie wykazano, by leczenie i obniżanie stężenia cholesterolu do bardzo niskiego poziomu było przyczyną istotnych objawów ubocznych.

Pojawiały się jednak w mediach informacje, że kobiety z LDL poniżej 100 mg/dl są bardziej narażone na udar krwotoczny.

Z analizy wszystkich dostępnych badań wynika coś odwrotnego: obniżenie cholesterolu LDL istotnie zmniejsza ryzyko wystąpienia udaru niedokrwiennego mózgu. A 80 proc. udarów mózgu to właśnie udary niedokrwienne. We wspomnianym badaniu najprawdopodobniej to nie niskie stężenie cholesterolu spowodowało większe ryzyko udaru; a raczej niskie stężenie cholesterolu było spowodowane obecnością choroby prowadzącej zarówno do niskiego stężenia LDL, jak i do udaru mózgu.

Każdy, kto słyszy, że musi przyjmować leki do końca życia, wolałby tego uniknąć. Czy da się wysokie stężenie cholesterolu „zbić” dzięki zmianie stylu życia?

Tak byłoby najlepiej. Zresztą, korzyści ze zmniejszenia poziomu LDL właśnie dzięki diecie i aktywności fizycznej są znacznie większe niż w przypadku obniżenia LDL w wyniku stosowania leków! Dzięki zmianie stylu życia można nie tylko obniżyć LDL, ale też stężenie glukozy i poziom ciśnienia tętniczego, a leki obniżające cholesterol tak nie działają.
Aktywność fizyczna i zdrowe żywienie to podstawa, nawet u osób, u których trzeba zastosować leki, gdyż dzięki skutecznej zmianie stylu życia można stosować leki w mniejszych dawkach.

O ile można obniżyć LDL dzięki samej diecie i aktywności?

Przy regularnej aktywności fizycznej i zmianie stylu życia - można obniżyć poziom cholesterolu o 15-25 proc. Czasem więcej.

Jak dużo trzeba ćwiczyć, by ten cel osiągnąć?

Nie chodzi o to, by przebiec długi dystans raz w tygodniu. Ważna jest regularna aktywność fizyczna. Zdrowa aktywność fizyczna to aktywność o umiarkowanej lub dużej intensywności (dostosowanej do wydolności organizmu), codziennie lub prawie codziennie przez 20-30 minut. A optymalnie - przez 60 minut.

A czy panu to się udaje?

Staram się; jeżdżę na rowerze, mam w domu rower stacjonarny, czasami biegam. Dobrym sposobem jest rezygnacja z windy. Jeśli planujemy przejechać komunikacją miejską jeden lub dwa przystanki, warto ten dystans przespacerować. Coraz bardziej popularne staje się też dojeżdżanie rowerem do miejsca pracy. Ważne, by wybrać taki rodzaj aktywności fizycznej, która sprawia przyjemność.

Prof. Piotr Jankowski jest kardiologiem, pracuje w Klinice Kardiologii i Elektrokardiologii Interwencyjnej oraz Nadciśnienia Tętniczego Collegium Medicum UJ, jest też sekretarzem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, a także organizatorem konferencji „Kardiologia Prewencyjna”

Artykuł został opublikowany w 1/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także