Jak tłumaczy Maliszewski w wywiadzie dla wPolityce.pl, spór o formę i datę wyborów może doprowadzić do kryzysu politycznego, za który odpowiada były wicepremier Jarosław Gowin.
– Jarosław Gowin tkwi w pułapce konsekwencji i przekonuje do tego posłów Porozumienia. Efekt będzie taki, że w sytuacji, kiedy widać, że epidemia jest pod relatywną kontrolą i także sytuacja gospodarcza relatywnie nie jest taka zła, jak się wydawało, upór Jarosława Gowina doprowadzi do kryzysu politycznego. Działanie byłego wicepremiera trzeba krytykować – podkreśla szef Centrum Analiz Strategicznych w KPRM.
– Sam Jarosław Gowin i inni politycy Porozumienia niemal codziennie od trzech miesięcy walczą z kryzysem, ale efekt ich pracy zostanie w jakiejś mierze przekreślony przez upór byłego wicepremiera – dodaje Maliszewski w wywiadzie.
Spór o termin i formę wyborów
Wybory są zaplanowane na 10 maja, zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami powinny odbyć się w tradycyjnej formie. Ten termin budzi jednak kontrowersje ze względu na epidemię koronawirusa.
Opozycja konsekwentnie domaga się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i na tej podstawie przełożenia wyborów na termin późniejszy. Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym przyjęta przez Sejm, przez 30 dni znajdowała się w Senacie.We wtorek wieczorem Senat przyjął uchwałę ws. odrzucenia projektu ustawy PiS w całości.
Projekt wrócił do Sejmu i prawdopodobnie w czwartek rano posłowie będą głosować za jego przyjęciem. Do odrzucenia w Sejmie stanowiska Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów. Obecnie klub PiS liczy 235 posłów, spośród których 18 to posłowie koalicyjnego Porozumienia. Wciąż nie wiadomo, jak potoczą się losy projektu w Sejmie, ponieważ partia Jarosława Gowina jest w tej sprawie podzielona
Czytaj też:
Siarkowska: Nie rozumiem rejtanowskich gestówCzytaj też:
2-4 proc. w sondażach? Kidawa-Błońska jest zadowolona