Prof. Jarosław Flis: To przeraża jeszcze bardziej, niż brak debaty

Prof. Jarosław Flis: To przeraża jeszcze bardziej, niż brak debaty

Dodano: 
Socjolog, dr hab. Jarosław Flis
Socjolog, dr hab. Jarosław Flis Źródło: PAP / Tomasz Gzell
– To, że debaty przedwyborczej nie było jest oczywiście przerażające. Ale jeszcze bardziej przerażające jest to, że obie strony w tej kampanii popełniają błąd za błędem, a któraś z nich wygra. I będzie przekonana o tym, że wygrała, bo poprowadziła fantastyczną kampanię. I podobny styl będzie kontynuować – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Kto wygrał tzw. debaty prezydenckie – Andrzej Duda debatujący w Końskich, czy Rafał Trzaskowski w Lesznie?

Prof. Jarosław Flis: Oj, wolałbym nie komentować tak żałosnych przedsięwzięć. Ustawki nie są moją dyscypliną.

No dobrze, to inaczej – dziesięć lat temu mieliśmy debatę robioną przez trzy telewizje. Pięć lat temu przez dwie telewizje. Teraz nie było debaty, tylko pojedyncze – jak Pan powiedział – ustawki. Czy znaleźliśmy się na jakimś zakręcie?

Na zakręcie to może nie. Bardziej w kanale. Jest tak, że rozgorączkowane media po obu stronach też się nakręciły. Nikt nie podjął działania, by powstrzymać swój obóz. Prezydent miał sensowny pomysł, by była debata w trzech telewizjach. To nie wyszło. W efekcie mamy to, co mamy. Debaty nie było.

No tak, ale czy to, że nie doszło do debaty nie sprawia, że obaj kandydaci tak naprawdę stracili, bo błędy są wręcz jeszcze bardziej eksponowane?

Pamiętamy, że Jarosław Kaczyński w 2007 roku był przekonany, że przegrał wybory, bo zgodził się na debatę z Donaldem Tuskiem. Więc w 2011 roku debaty nie było. I wybory też przegrał. Tu nie ma więc reguły. Natomiast to, że debaty przedwyborczej nie było jest oczywiście przerażające. Ale jeszcze bardziej przerażające jest to, że obie strony w tej kampanii popełniają błąd za błędem, a któraś z nich wygra. I będzie przekonana o tym, że wygrała, bo poprowadziła fantastyczną kampanię. I podobny styl będzie kontynuować.

Podejmuje się Pan określić, kto jest faworytem głosowania 12 lipca?

Na pewno nie. Nigdy tego nie wiemy do końca, jak to wszystko się ułoży. Choćby dlatego, że wybory odbywają się pierwszy raz w okresie wakacyjnym. Ale też nie jestem fanem obstawiania wyników, a teraz nie mam nawet żadnych przesłanek, by wskazać faworyta. Wszystko jest bardzo wyrównane. Wygląda na to, że walka będzie toczyć się do końca. A skoro wynik będzie blisko remisu, to nawet sondaże exit poll nie będą miarodajne. Bo różnica może być na poziomie błędu statystycznego. Dlatego, by cokolwiek stwierdzić na pewno, trzeba będzie poczekać na oficjalne wyniki głosowania.

Czytaj też:
Obie debaty przegrali Polacy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także