Śledztwo w sprawie śmierci miesięcznego Wiktora prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Jak poinformowała jej rzeczniczka Joanna Smorczewska, sekcja zwłok dziecka wykazała, że przyczyną śmierci był rozległy uraz czaszkowomózgowy. Co więcej, wykazano gojące się ślady złamań.
Chirurg dziecięcy i koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach dr Andrzej Bulandra informował wcześniej, że prawdopodobnie pierwsze urazy miały miejsce bezpośrednio po urodzeniu dziecka. Jego zdaniem, charakter obrażeń wskazywał na zespół dziecka maltretowanego.
Przypomnijmy, że to właśnie do tego szpitala Wiktor trafił z zatrzymaniem akcji serca. Dzięki 40 minutowej reanimacji udało się przywrócić krążenie, jednak po kilku godzinach nastąpił zgon. Lekarze stwierdzili u dziecka uraz głowy, liczne stłuczenia i wcześniejsze złamania różnych kości, w związku z czym zawiadomili policję. Ta zatrzymała 30-letniego ojca i 29-letnią matkę Wiktorka. Dziś zostaną przesłuchani i usłyszą zarzuty.
Siostra Wiktorka też była bita?
Do szpitala przewieziono także siostrę zmarłego chłopca. Badanie nie wykazało na jej ciele śladów pobicia. W związku z tym, że rodzice przebywają w policyjnym areszcie, dziewczynka trafiła do pogotowia opiekuńczego. Śledczy podejmą teraz umorzoną wcześniej sprawę. Dziewczynka w ubiegłym roku trafiła do szpitala z połamanymi żebrami. Wówczas nie udało się ustalić w jaki sposób powstały obrażenia.
Czytaj też:
Nie żyje miesięczny chłopiec, rodzice zatrzymani. "Obrażenia mogą świadczyć o maltretowaniu"