Prof. Czupryniak: Podatek cukrowy - tak, ale potrzebna jest polska strategia walki z otyłością
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Prof. Czupryniak: Podatek cukrowy - tak, ale potrzebna jest polska strategia walki z otyłością

Dodano: 
Śmieciowe jedzenie
Śmieciowe jedzenie Źródło: Flickr / Christian Kadluba / CC BY-SA 2.0
W Wielkiej Brytanii premier Boris Johnson ogłosił narodowy program walki z otyłością po tym, jak sam ciężko przeszedł COVID-19, czego przyczyną mogła być otyłość. - Czyli musielibyśmy mieć otyłego premiera? Mówiąc poważnie, programy zwalczania otyłości już funkcjonują w Holandii i krajach skandynawskich, teraz tworzy go Wielka Brytania. Kiedy Polska? - mówi prof. Leszek Czupryniak.

60 proc. mężczyzn i 40 proc. kobiet w Polsce ma nadwagę i otyłość; dzieci w Polsce tyją najszybciej w Europie. Otyłość i jej konsekwencje zdrowotne mogą oznaczać skrócenie życia nawet o 15 lat. Czy zapowiadany podatek cukrowy może tę sytuację zmienić? Sprawdził się w innych krajach?

Zależy pod jakim względem. Podatek cukrowy funkcjonuje już w prawie 20 krajach. Sprawdził się, jeśli chodzi o zmniejszenie sprzedaży słodzonych napojów. Widać to np. w USA, gdzie został on wprowadzony w kilku okręgach i miastach. Sprzedaż wysoko słodzonych napojów spadała nawet o 80 proc. Co prawda w pobliskich miejscowościach, gdzie podatek nie obowiązywał, nastąpił wzrost sprzedaży o ok. 30 proc., jednak mimo to bilans był ujemny o ok. 50 proc. Podatek ma też dużą rolę edukacyjną, ludzie zmieniają swoje przyzwyczajenia, nie kupują aż tak dużo słodkich napojów, dowiadują się o ich szkodliwości. Po to, by był efektywny, powinien być wysoki; cena wysoko słodzonego napoju powinna zdrożeć nawet o 30-50 proc. Oczywiście, budzić to będzie szereg kontrowersji, m.in. ze strony przemysłu spożywczego lub ślepych wyznawców liberalizmu.

Czy spadek sprzedaży słodkich napojów przekłada się na zmniejszenie liczby osób z nadwagą i otyłością, a w konsekwencji zahamowanie epidemii cukrzycy typu 2?

Takich danych jeszcze nie ma, jednak upłynęło zbyt mało czasu, by jednoznacznie to stwierdzić. Pierwsze efekty mogą być widoczne po 10-15 latach.

Podatkiem cukrowym w Polsce mają być od stycznia 2021 r. objęte tylko napoje wysokosłodzone. A przecież to nie tylko cukier z napojów odpowiada za nadwagę i otyłość, a tyje się nie tylko z powodu cukru.

Napoje są stosunkowo proste do opodatkowania, ponieważ łatwo sprawdzić, ile zostało do nich dodane cukru. Jednak oczywiście, droższe powinny być też inne produkty głównie zawierające cukier, jak ciastka, batony, czekolady. Cukier sam w sobie nie jest zły, można go jeść, jednak po pierwsze: mało, a po drugie, trzeba go natychmiast spalić. Czyli: jeśli jeść coś słodkiego, to np. przed aktywnością fizyczną - spacerem, ćwiczeniami, czy choćby pójściem na zakupy - albo po niej. Jeśli jemy słodkie, gdy siedzimy przed komputerem czy telewizorem, to cukier nie jest spalany. Glukoza, gdy nie zostaje spalona, zostaje natychmiast magazynowana w postaci tłuszczu.

Oczywiście, wprowadzany podatek cukrowy trzeba traktować jako pierwszy krok. Powinien on z czasem stać się częścią większego planu. Po to, by skutecznie walczyć z otyłością, trzeba stworzyć cały system, włączyć do tego różne sektory gospodarki, począwszy od edukacji, przez sport, urbanistykę, plany zagospodarowania przestrzennego, zasady tworzenia stanowisk pracy itd. Należałoby opracować kompleksową strategię, która spowodowałaby, że za 20 lat Polacy będą szczuplejsi. Jednak taki plan nie jest łatwo uzgodnić, gdy rządy szybko się zmieniają, ministerstwa łączą się, dzielą, a politycy myślą przede wszystkim jak wygrywać kolejne wybory. Problem walki z nadwagą, otyłością, a w konsekwencji z cukrzycą i innymi chorobami przewlekłymi, polega na tym, że musimy zrobić coś dziś, żeby zobaczyć efekty za 10-15 lat. To duże wyzwanie.

W Wielkiej Brytanii premier Boris Johnson ogłosił narodowy program walki z otyłością po tym, jak sam ciężko przeszedł COVID-19, czego przyczyną - jak powiedzieli mu lekarze - mogła być otyłość. Czy w Polsce jest szansa na stworzenie takiego programu?

Czyli musielibyśmy mieć otyłego premiera? Obecny nie daje nam w tym zakresie szans… zwłaszcza, że jest takie stare rosyjskie powiedzenie, że chudy grubego nie zrozumie. Jednak mówiąc poważnie, programy zwalczania otyłości już funkcjonują w Holandii i krajach skandynawskich. Teraz tworzy go Wielka Brytania. To kraje dobrze zorganizowane, potrafią myśleć na wiele lat do przodu.

W Polsce należałoby program szybko stworzyć i zacząć wprowadzać, jednak do tego potrzebna jest współpraca kilku sektorów i uchwalenie ustawy sejmowej, podobnie jak to jest w przypadku programu zapobiegania i leczenia chorób serca czy Narodowej Strategii Onkologicznej. Powinien być taki sam program walki z otyłością i cukrzycą: konkretne działania rozpisane na kilka lat w poszczególnych obszarach. To nie jest tylko podatek cukrowy, ale w ogóle kształtowanie cen żywności, a do tego edukacja, promowanie aktywności fizycznej, zwalczanie alkoholizmu (gdy ktoś pije, to na pewno nie prowadzi zdrowego stylu życia; wpływa to też na życie innych osób). Do realizacji takiego planu muszą być zaangażowani nauczyciele, producenci żywności, z którymi trzeba rozmawiać, co będzie opodatkowywane, a co dotowane. W Anglii wprowadzenie podatku cukrowego ogłoszono w kwietniu 2016 roku, przez 2 lata obowiązywało vacatio legis. Początkowo przemysł był przeciwny zmianom, gdy jednak producenci przekonali się, że rząd jest zdeterminowany do wprowadzenia zmian, usiedli do negocjacji. Sam podatek wszedł w życie dopiero wiosną 2018 roku.

Może w Polsce też teraz jest czas na taką strategię walki z otyłością?

Obecna sytuacja związana z epidemią koronawirusa spowodowała, że więcej osób pracuje w domu, mniej się ruszają, więcej jedzą. Zajdzie też wiele zmian społecznych, związanych m.in. ze zdalną pracą. Trzeba myśleć, jaka sytuacja będzie za 5-10 lat i opracować strategię. Najprościej powiedzieć: nadwaga i otyłość to odpowiedzialność każdego człowieka. To prawda, za swój styl życia odpowiada każdy z nas, jednak ważne jest to, czy otoczenie ułatwia nam prowadzenie zdrowego stylu życia, czy wręcz uniemożliwia. Jeśli z każdej strony: na ulicy, w telewizji atakują nas reklamy żywności, to w końcu każdy ulega. Bo dlaczego nie zjeść czegoś dobrego, skoro czasy niepewne i nie wiadomo, co będzie za 5 lat? A tu trzeba myśleć: „Będę żyć 20-30-50 lat, warto zrobić wszystko, by żyć w jak najlepszej kondycji”. W Skandynawii już jest takie myślenie.

A jeśli chodzi o podatek cukrowy, to jest też pytanie, na co pieniądze z podatku zostaną przeznaczone. Powinny być przeznaczone na profilaktykę i leczenie otyłości i cukrzycy.

Dr n. ekonom. Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, członek Rady Narodowego Funduszu Zdrowia:

Polska jest liderem, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu liczby osób z otyłością, również ze względu na systematyczny wzrost popularności napojów wysoko słodzonych. Opłata cukrowa może się stać impulsem do wzrostu spożycia świeżych owoców i warzyw, a także napojów z ponad 20-proc. udziałem soku owocowego, które nie będą obciążone dodatkową opłatą. Będzie to też bodziec dla producentów, żeby zmieniali skład swoich produktów, wprowadzali linie napojów z niską zawartością substancji słodzących. Jednak sens wprowadzenia podatku cukrowego jest wtedy, jeśli za te pieniądze będzie można łagodzić następstwa spożywania cukru u pacjentów, których to już dotyczy. Ten podatek należy przeznaczyć z jednej strony ma profilaktykę zdrowotną, a z drugiej na zwiększenie dostępu do nowoczesnych technologii medycznych.

Artykuł został opublikowany w Do Rzeczy o Zdrowiu 6/2020

Źródło: Do Rzeczy o Zdrowiu 6/2020
Czytaj także