Susze, powodzie, podtopienia, nowe szkodniki i choroby roślin, a na końcu straty idące w miliardach – to konsekwencje postępujących zmian klimatu dla rolnictwa. Ale sprawa nie jest taka prosta, bo i rolnictwo się do tych negatywnych zmian przyczynia. Szacuje się, że sektor produkcji rolnej odpowiada za ok. 12-14 proc. emisji gazów cieplarnianych, a wraz z branżą produkcji spożywczej – nawet za jedną czwartą. Dlatego Unia Europejska opracowała strategię „Od pola do stołu”, która jest częścią tzw. Zielonego Ładu i ma m.in. chronić środowisko naturalne zachowując różnorodność biologiczną. Ma przeciwdziałać zmianom klimatu i zapewnić Europejczykom zdrową, przystępną cenowo i zrównoważoną żywność. Strategia, którą 20 maja przyjęła Komisja Europejska, przewiduje m.in. do 2030 roku zmniejszenie stosowania pestycydów chemicznych o 50 proc., a nawozów o co najmniej 20 proc. Założenia te uczestnicy debaty „Rolnictwo i przemysł spożywczy wobec zmian klimatu” zorganizowanej w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, ocenili jako bardzo ambitne. Ich obawy wzbudziły jednak konsekwencje dla takich krajów, jak Polska.
– Polscy rolnicy zużywają praktycznie najmniej środków ochrony roślin w Unii, najwięcej - holenderscy. Różnica w ilości tych środków między tymi krajami jest kilkunastokrotna. Jeśli więc przyjmiemy taką samą miarę do każdego kraju, że ma zredukować zużycie środków ochrony o połowę, to może się okazać, że polski rolnik będzie podwójnie poszkodowany. Dlaczego? Ponieważ wchodziliśmy na ścieżkę nowoczesnego rozwoju 30 lat temu, kiedy takie kraje jak Holandia były zupełnie gdzie indziej, a choć przez te lata bardzo się rozwinęliśmy, dziś takie ograniczenia byłyby dla polskiego rolnictwa poważnym krokiem w tył – mówił Cezary Urban, dyrektor Agricultural Solutions w firmie BASF Polska.
Jak dodał, środki ochrony roślin powinny być kontrolowane, ale konieczne jest indywidualne podejście i doprecyzowanie takich haseł, jak „redukcja o połowę”.
Rolnictwo dla klimatu
Zdaniem Zbigniewa Karaczuna z Wydziału Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu w Katedrze Ochrony Środowiska SGGW w Warszawie, działania na rzecz redukcji emisji w rolnictwie są konieczne, choć nie proste, bo nie możemy uprawiać gleby bez emisji podtlenku azotu czy hodować zwierząt nie wydzielając metanu.
– Musimy szukać metod redukcji tych gazów bez znaczącej zmiany wielkości produkcji. Są na to sposoby – zapewnił Karaczun.
Jakie? Na przykład wprowadzenie enzymów czy tłuszczowych dodatków do paszy, które powodują, że zmniejsza się emisja metanu do atmosfery. Są też rozwiązania pozwalające na wychwytywanie metanu z obór i ich późniejsze energetyczne wykorzystanie. Dzięki tym metodom do 2050 roku moglibyśmy ograniczyć emisję CO2 o około 9 mln ton rocznie. Znacznie większy potencjał do zmian przyjaznych środowisku jest jednak w produkcji roślinnej.
– To ochrona gleb organicznych, które w Polsce nadal są wysuszane, co powoduje tragiczne skutki, zwiększając podatność systemu przyrodniczego na susze. To np. uprawa bezorkowa lub z ograniczoną orką, uprawa szpalerowa. Albo współużytkowanie maszyn rolniczych. To aktywna rola państwa, aby rolników do takiej współpracy przekonywać – wyliczał prof. Karaczun.
Obecny na debacie Szymon Giżyński, sekretarz stanu w ministerstwie rolnictwa i rozwoju wsi, zapewnił, że jego resort robi wszystko, aby rolników zachęcać do różnego rodzaju jedności i spółdzielni.
Z kolei Cezary Urban przedstawił strategie koncernu BASF dotyczącą dalszego rozwoju środków ochrony roślin. Jak podkreślił, Zielony Ład to wielka szansa dla przemysłu i koncernów inwestujących w badanie i rozwój, ponieważ aby zmieścić się w tych regulacjach potrzebne są nowe substancje, inaczej działające w rozwiązywaniu problemów rolników.
– To też cały obszar cyfryzacji, który mocno wchodzi w strefę rolnictwa, pomagając dostosować nawożenie do kawałków pola, stanowisk. Szukając nowych środków ochrony roślin staramy się też, aby były jak najmniej uzależnione od warunków pogodowych. Jako innowacyjny koncern chemiczny zdajemy sobie sprawę z oczekiwań środowiskowych i społecznych i jesteśmy gotowi na nie odpowiedzieć produktami czy rozwiązaniami. Takimi jak np. inhibitory azotu, projekt, który rozwijamy z Grupą Azoty – mówił Cezary Urban.
Konieczna ocena skutków
A Zielony Ład to nie tylko redukcje środków ochrony roślin i nawożenia. Jednym z zapisów strategii Zielonego Ładu jest dążenie do tego, aby do 2030 roku 25 proc. powierzchni gruntów rolnych było przeznaczonych na ekorolnictwo. Według Pauliny Kopeć, sekretarz generalnej Stowarzyszenia Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw „Unia Owocowa” nie będzie to proste.
– Produkty ekologiczne to produkty droższe, konsumenci muszą być na to gotowi. Możliwości w produkcji ekologicznej są, jednak trzeba mieć długofalową strategię, wiedzę, umieć współpracować z ekspertami, nie przerażać się, jak pojawią się choroby roślin. Trzeba wiedzieć jakie są formy dofinansowania do tego – klarowała Kopeć.
Uczestnicy debaty zgodzili się z tym, że na obecnym etapie wdrażania tej strategii konieczne jest opracowanie oceny jej skutków – osobno dla każdego kraju UE.
– Co spowoduje w Polsce przeznaczenie 25 proc. ziemi rolnej proc. pod produkcję ekologiczną? Czy polski konsument będzie chciał w ogóle kupować taką żywność? Jak to zwiększenie cen zniesie polski konsument, a jak niemiecki czy holenderski? – zastanawiał się Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Związek Pracodawców. I dodał, że doprecyzowanie strategii jest polem do działania dla rządów i producentów.
– Na te zmiany mamy dziewięć lat, a to nie jest dużo, aby opracować nowe środki ochrony roślin i jeszcze sprawdzić ich skuteczność. To pokazuje jak bardzo ta strategia powinna być przemyślana i zgrana w czasie – podsumował Andrzej Gantner.