Katarzyna Pinkosz: Polska w czerwonej strefie, wszystko nieczynne, dostajemy alerty, żeby zostać w domu, tymczasem pan mówi, że nie wiadomo, czy lockdown w ogóle działa?
Prof. Piotr Kuna: Rozumiem determinację rządzących, sądzę, że jest wynikiem braku zaufania do społeczeństwa i braku wiary, że uda się przez same informacje i zalecenia doprowadzić do zatrzymania wzrostu zakażeń. Lockdown wiosną był inny: wtedy niemal nic nie wiedzieliśmy o wirusie, wydawało się, że nie ma wyjścia. Teraz wiemy o wiele więcej.
Większość krajów wprowadza jakąś formę lockdownu, często ostrzejszą niż w Polsce.
W sensie politycznym w ten sposób pokazujemy, że coś robimy, dajemy sygnał społeczny. Popatrzmy jednak na kraje, gdzie nie ma lockdownu: Holandia, Szwecja. W Szwecji na początku epidemii liczba zgonów była wyższa niż w innych krajach: głównie wynika to z tego, że w Szwecji jest duża populacja osób starszych po 80. roku życia. Obecnie jednak w całej Europie mamy wybuch epidemii, a w Szwecji nie ma ani dużego wzrostu liczby zachorowań, ani zgonów. Czyli strategia zadziałała. Belgia i Holandia: w Belgii był totalny lockdown, w Holandii – tylko zalecenia. Dzisiaj w Belgii jest prawie 1000 zgonów na 1 mln mieszkańców, a w Holandii 2,5 razy mniej.
Czytaj też:
Rzecznik MZ: W ubiegłym tygodniu realizował się czarny scenariusz
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.