Kod, który połączył świat

Kod, który połączył świat

Dodano: 

Było to wielkie przedsięwzięcie – porównywalne z utrzymywaniem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej – i niezmiernie trudne. Kabel transatlantycki – między Wielką Brytanią, Kanadą i Stanami Zjednoczonymi – położono po kilkunastu latach starań, tylko po to... żeby popsuł się po miesiącu użytkowania. Sukces osiągnięto dopiero w 1866 r. Dał on nowe możliwości rządom i przedsiębiorcom. Prosta wiadomość o konieczności przerzucenia tysiąca żołnierzy dawała dwa tygodnie oszczędności, mierzonych w dziesiątkach tysięcy funtów. Ówczesnych funtów – o wartości sto razy większej niż współczesne. To właśnie wówczas narodziło się powiedzenie „czas to pieniądz”. Praktyka nabyta podczas budowy kabla sprawiła, że w 1872 r. do światowej sieci dołączono Australię – w ten sposób okablowana była cała Ziemia.

2007 r. – kres telegramu

Wiek XX przyniósł kolejne rewolucje w telegrafii. Pierwszą było radio, a właściwie „telegraf bez drutu” – takiej właśnie nazwy, „wireless”, do dziś używa się w krajach angielskojęzycznych. Wiedza, że do przesłania fal elektromagnetycznych nie jest potrzebny kabel, była dość powszechna, jednak sztuka polegała na tym, żeby teorię przekuć na praktykę. Jako pierwszy dokonał tego pochodzący z Włoch Guglielmo Marconi. Sukces przychodził stopniowo, w 1897 r. udało się przesłać wiadomość radiową nad kilkudziesięcioma kilometrami Kanału Bristolskiego, a w 1901 – nad kilkoma tysiącami kilometrów Atlantyku. Stałą łączność transatlantycką nawiązano dopiero w 1907 r. – a i tak przesłanie wiadomości zależało od szczęścia i pogody (nie tylko zresztą na Ziemi, lecz także na Słońcu).

Mapa z 1901 roku przedstawiająca system telegraficzny na świecie.

Niemal w tym samym czasie co radio udało się zautomatyzować telegrafię elektryczną. Opracowano maszynę, która zamieniała wpisany tekst na sygnały elektromagnetyczne, zamieniane u adresata w zrozumiałe przez laików litery. W Polsce ten wynalazek znany jest pod swojską nazwą dalekopisu, a jego bardziej zaawansowana wersja – teleksu. To właśnie wiadomość dalekopisowa – wydrukowana na wąskim pasku papieru i przyklejona do większej karty – była powszechnie nazywana przez Polaków telegramem.

Dalekopisy przeszły do historii w roku 2007. Kilkadziesiąt lat przed nimi do lamusa trafiły inne wynalazki telegraficzne, których nazwy często przewijają się na kartach książek historycznych. Pierwszym z nich była maszyna Edwarda Hughesa, znana w Polsce jako „hughes” albo „juz” – prosty aparat dalekopisowy. Łączność juzowa była podstawowym środkiem komunikacji Wojska Polskiego w czasach obu wojen światowych. Drugą z tych maszyn jest iskrówka, czyli prymitywna radiostacja, wysyłająca „wiadomości iskrowe”.

Jak wspomniano, telegramy przestano w Polsce dostarczać w 2007 r. Później, aż do 2018 r., można było otrzymać wiadomość podobną do telegraficznej, ale przysyłaną łączami internetowymi. Usługa stała się jednak nieopłacalna – dziś niemal każdy ma przy sobie urządzenie zdolne do wysłania krótkiej wiadomości tekstowej, zwanej SMS. Oczywiście SMS nie jest potrzebny – w każdej chwili można nawiązać połączenie głosowe, telefonia komórkowa dociera niemal wszędzie.

Jeszcze większe możliwości daje – również dostępny niemal wszędzie – Internet. Pozwala on przesłać nie tylko tekst, nie tylko słowo, lecz także obraz, bardzo często ruchomy. Jeszcze kilkanaście lat temu było to niemożliwe, zmiana ta jest więc naprawdę rewolucyjna. Czy jest to jednak rewolucja większa od tej, którą spowodował telegraf?

Artykuł został opublikowany w 4/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Czytaj także