Zmarła modelka miała 25 lat. We wtorek wieczorem, 9 lutego ciało kobiety zostało znalezione w jednym z berlińskich mieszkań. Służby wykluczyły udział osób trzecich. Lenhardt pozostawiła syna.
W ostatnim czasie modelka stała się popularna za sprawą jej związku z piłkarzem Bayernu Monachium, Jeromem Boatengiem. Para niedawno się rozstała. Kobieta na Instagramie wytknęła wady byłego chłopaka. Zawodnik nie pozostawił tego bez odpowiedzi.
– Musiałem się z nią rozstać dla bezpieczeństwa własnego i własnej rodziny (piłkarz ma dzieci z innego związku – przyp. red.). Podczas naszej relacji często groziła mi, że mnie zniszczy, że zrujnuje moją karierę, że sprawi bym stracił dzieci. Wszystko, czego się o niej dowiedziałem, było straszne. Kłamstwa, fałszywe konta w sieci, nadużywanie alkoholu. Nie chcę takiego życia – przyznał w rozmowie z "Bildem".
Wcześniej Lenhardt zasłynęła występem w niemieckiej edycji programu "Top Model". Polka doszła do finału programu, ale ostatecznie nie udało się jej zwyciężyć.
Wyniki sekcji zwłok
Berlińska prokuratura zamieściła na Twitterze częściową informację o wynikach sekcji zwłok Lenhardt. Wykluczono udział osób trzecich. Najprawdopodobniej zatem polska modelka popełniła samobójstwo.
"Śledztwo w sprawie śmierci Kasi Lenhardt: Sekcja zwłok w Instytucie Medycyny Sądowej Charité w Berlinie nie ujawniła żadnych dowodów na ingerencję osób trzecich. Dalsze informacje nie są możliwe" – napisali niemieccy prokuratorzy.
O tym, że Lenhardt popełniła samobójstwo jest przekonany prof. Michael Tsokos, który przeprowadzał sekcję zwłok kobiety. – Ona nie została zabita – stwierdził jednoznacznie. Lekarz zamieścił na Instagramie film, w którym tłumaczy wnioski do jakich doszedł podczas badania ciała kobiety. Materiał ma związek z wieloma oskarżeniami pod adresem medyków i prokuratury, które w ostatnim czasie pojawiły się w sieci. Internauci byli przekonani, że Lenhardt została zabita, a sekcję zwłok przeprowadzono tak, aby ukryć ten fakt.
– Każdy może liczyć na to, że sekcja zwłok Kasi Lenhardt została przeprowadzona samodzielnie i sumiennie, a wyniki zostały przekazane prokuratorowi w sposób całkowicie przejrzysty i niezafałszowany – stwierdził prof. Tsokos dodając, że podczas sekcji obecny był nie tylko on, ale także inni specjaliści oraz funkcjonariusz z Państwowego Urzędu Kryminalnego.
Czytaj też:
Podpalenie kościoła w Lublinie. Zatrzymano młodą kobietęCzytaj też:
Polska wprowadzi "paszporty szczepionkowe"? "Ta dyskusja cały czas trwa i my w niej uczestniczymy"