Na początek wyjaśnienie językowe: słowa „spowiedź” używam w znaczeniu powszechnie przyjętym w naszym języku i jednocześnie zdroworozsądkowym (te dwa kryteria doskonale się tu zbiegają).
Przychodzimy do konfesjonału, wyznajemy przed księdzem nasze grzechy, otrzymujemy rozgrzeszenie. Czasami są pewne wyjątki, w chorobie ksiądz przychodzi do nas, spowiadamy się na leżąco i tak też otrzymujemy rozgrzeszenie. Na pielgrzymce wyznajemy księdzu grzechy w marszu, a na rozgrzeszenie klękamy. Ale zawsze przed kapłanem i głośno (choć w kościele nie za głośno) odsłaniamy swoje grzechy. Chyba że jest wojna.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.