Przez wiele lat w debacie na temat Białorusi dość często pojawiała się diagnoza, w myśl której Łukaszenka prowadzi politykę wielowektorową. Z tej oceny wyprowadzano wniosek, że Warszawa może – i powinna! – poszukać taktycznego, a może i nawet strategicznego porozumienia z Mińskiem. Choćby po to, aby Łukaszenka, odtrącony przez Zachód, nie wpadł w ramiona Putina. Zwolennicy tego poglądu często nazywali – i nazywają – siebie „realistami”, przypisując naiwny idealizm krytykom zbliżenia z „Baćką”. Tymczasem prawdziwy realizm wymaga pogodzenia się z prawdziwym obliczem Łukaszenki. „Ostatni dyktator Europy” jest doktrynalnym polonofobem, dla którego zawsze Moskwa będzie ważniejsza od Warszawy. Naiwnością jest zaś sądzić, że „zachodni wektor” miał kiedykolwiek szansę stać się dla niego najważniejszy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.