Na pierwszy rzut oka w Kabulu niewiele się zmieniło po przejęciu władzy przez talibów. Terroru na ulicach nie widać, a kobiety można zobaczyć bez zakrywających całe ciało burek i męskiego towarzystwa. Niektórzy obawiają się jednak, że to tylko na pokaz, a gdy świat uzna talibów i odmrozi pieniądze, to nowe władze dokręcą śrubę. Największym problemem jest jednak sytuacja ekonomiczna i groźba katastrofy humanitarnej
Pierwszym moim kontaktom z uzbrojonymi w kałasznikowy bojownikami talibów, patrolującymi ulice afgańskiej stolicy, towarzyszyła niepewność. Ale szybko się okazało, że wręcz demonstracyjnie starają się oni okazywać zagranicznym dziennikarzom swoją życzliwość i zachęcają, by ich fotografować. Choć dżihadyści kojarzą się z długimi, gęstymi brodami, to wielu bojowników nowej afgańskiej władzy ma przystrzyżony zarost lub nie ma go w ogóle. Talibowie nie tylko nie chcą obcinać głów żadnym obcokrajowcom przyjeżdżającym obecnie do Kabulu, lecz także wręcz starają się zapewnić im bezpieczeństwo, chroniąc ich przed zagrożeniami.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.