Gargas: Propaganda moskiewska dąży do tego, żeby przestać mówić o Smoleńsku i Ukrainie

Gargas: Propaganda moskiewska dąży do tego, żeby przestać mówić o Smoleńsku i Ukrainie

Dodano: 
Anita Gargas
Anita Gargas Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Putinowi właśnie o to chodzi, żeby wpoić polskiej opinii publicznej i naszemu społeczeństwu przekonanie, że za dużo mówimy o Smoleńsku i doprowadzić do wrażenia "zmęczenia" katastrofą – mówi dziennikarka śledcza Anita Gargas w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Jak pani ocenia konferencję podkomisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej i wnioski, które zaprezentował Antoni Macierewicz?

Anita Gargas: Wyniki analiz przytoczone przez Antoniego Macierewicza potwierdzają to, o czym wiedzieliśmy ze wcześniejszych częściowych raportów podkomisji. Potwierdzają fakt rozczłonkowania samolotu przez wybuchy, a mówimy tu przynajmniej o dwóch eksplozjach na pokładzie tupolewa. Dowodzą również, że do eksplozji mogło dojść tylko na skutek ingerencji osób trzecich. Wszystko wskazuje, że ładunki wybuchowe zostały podłożone w czasie remontu tupolewa w Samarze. Ważną częścią konferencji było przedstawienie ustaleń zagranicznych laboratoriów i ośrodków badawczych. Jedne z nich potwierdzają ślady substancji wybuchowych na szczątkach wraku i ofiar; inne pokazują sposób, w jaki samolot się przemieszczał i był rozrywany na kawałki. Wszystko to nie pozostawia wątpliwości, że doszło do wybuchów.

Czy to powinno być odkryte wcześniej?

Oczywiście. Należy niestety stwierdzić z ubolewaniem, że pracę, którą wykonała grupa Antoniego Macierewicza, powinna już dawno wykonać komisja pod przewodnictwem Jerzego Millera. Należało zacząć to robić tuż po 10 kwietnia, kiedy dowody były jeszcze w zasięgu strony polskiej. Wówczas powinny być podjęte działania uniemożliwiające stronie rosyjskiej przejęcie kontroli nad badaniem i śledztwem.

Czy ścieżki dźwiękowe, gdzie mamy słyszeć wybuch, to ważny dowód?

To jest bardzo ciekawe badanie na potrzeby śledztwa. Proszę zauważyć, że ono potwierdza fakt, że w skrzydle mogło dojść do eksplozji. Całość materiału daje nam pewność co do tego, jak wyglądały ostatnie sekundy lotu tupolewa.

Pojawiają się jednak politycy, którzy uważają, że nie warto o tym mówić, że nie powinniśmy wracać do tematu katastrofy i odgrzewać tego tematu.

Tacy ludzie dobrowolnie stają się pudłami rezonansowymi Kremla. Putinowi właśnie o to chodzi, żeby wpoić polskiej opinii publicznej i naszemu społeczeństwu przekonanie, że za dużo mówimy o Smoleńsku, i doprowadzić do wrażenia "zmęczenia" katastrofą. Spójrzmy, że podobną narrację Kreml prowadzi w sprawie wojny na Ukrainie. Propaganda moskiewska dąży do tego, żeby przestać mówić o Ukrainie, nie zajmować się nią, pod pretekstem, że nie można wciąż oglądać wstrząsających obrazów spalonych miast, ciał na ulicach, ludzi ostrzelanych przez Rosjan. To część kampanii dezinformacyjnej i dezintegracyjnej, która ma na celu skłócić nasze społeczeństwo i wmówić nam, że nie należy się zajmować sprawą. Chcą kłótni na tym tle wewnątrz naszych elit, między Polakami. Nie powinniśmy dać posłuchu tego rodzaju opiniom. Nie wolno rezygnować z własnej tożsamości narodowej, a wpisuje się w nią również katastrofa smoleńska. Nie możemy odpuszczać, przeciwnie - musimy głośno o niej przypominać. I nie tylko do momentu, aż cała prawda o jej przyczynach wyjdzie na jaw.

Czytaj też:
Zełenski proponuje Rosji układ. Chodzi o przyjaciela Putina
Czytaj też:
Gmyz: Na kompleksowe wyjaśnienie tragedii musimy jeszcze poczekać

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także