W czwartek wieczorem komisja przyjęła prezydencki projekt ustawy o SN z poprawkami PiS i Solidarnej Polski. Poprawki zgłoszone przez opozycję zostały odrzucone.
Większość przyjętych poprawek precyzuje i dokonuje szczegółowych modyfikacji w przepisach. Akceptację uzyskała między innymi poprawka zakładająca dodanie do ustawy preambuły.
Szantaż UE
O komentarz do sytuacji wokół reformy Sądu Najwyższego oraz powiązanego z nią sporu Polski z Komisją Europejską został poproszony wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. Polityk Solidarnej Polski stwierdził, że od prawie dwóch lat KE szantażuje nasz kraj.
– Od lipca 2020 roku mieliśmy do czynienia z szantażem. Ustawa o SN zakwestionowana przez TSUE była projektem prezydenta. Uważaliśmy, że tę zmianę trzeba było przeprowadzić bardziej stanowczo – powiedział na antenie Polskiego Radia 24.
Aby pomyślnie wyjaśnić różnicę zdań z KE potrzebne jest silne stanowisko Polski. W związku z tym wiceszef resortu sprawiedliwości zaapelował o jedność wszystkich europarlamentarzystów z naszego kraju w obliczu działań KE przeciw rządowi w Warszawie.
– Unia Europejska jest klubem państw, w tych sprawach, gdy chodzi o interesy ekonomiczne, ważne interesy polityczne, jest taką przestrzenią transakcyjną. Tutaj nie ma miejsca na sentymenty. Tutaj nie ma miejsca na (...) solidarność europejską. Jeżeli Berlin chce realizować swoje interesy w stosunku do Polski, to robi to wszystkimi metodami, a my nie możemy po prostu na to pozwalać – powiedział.
Niestety, jak zauważył Romanowski, działania europosłów opozycji należy określić jako skandaliczne i niedopuszczalne.
– To nie jest tylko tak, że zarzuty przeciwko Polsce są wymyślane tylko w Berlinie i Brukseli. One są przywożone z Warszawy przez upolitycznione grupy sędziów, którzy namawiają europejskich polityków do szczucia na Polskę. Realizowane stanowcze reformy są lepsze niż te połowiczne – zauważył wiceminister sprawiedliwości.
Czytaj też:
Romanowski: Mamy rzadką okazję, by nie być mądrym po szkodzieCzytaj też:
Romanowski: Niemcy koncentrują się na współpracy z Moskwą, a nie z Warszawą i Kijowem