Szefowa komisji zwróciła Nowakowi uwagę, że odczytuje swoje oświadczenie z kartki. – Moja swobodna wypowiedź nie powinna być przerywana, ani ograniczana państwa interwencją – odpowiedział były polityk PO.
Sławomir Nowak mówił, że z głównym wątkiem afery Amber Gold "nie miał styczności". Wyjaśnił, że o pierwszych nieprawidłowościach w liniach OLT Express dowiedział się z notatki ABW, 12 czerwca 2012 roku. Później zlecił kontrolę w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, co doprowadziło do odebrania koncesji OLT Express, a następnie – do zmiany prezesa ULC.
Były minister transportu mówił, że syn Donalda Tuska nigdy nie wpływał na niego w sprawie koncesji dla OLT Express. – Michał Tusk jako dziennikarz specjalizował się w tematach kolejowych i nasze rozmowy w zasadzie nie wykraczały poza ten temat. Nie zachowałem w swojej pamięci, kiedy i skąd dowiedziałem się, że pracuje on dla linii lotniczych OLT. W mojej ocenie to i tak nie miało żadnego znaczenia – powiedział.
– Nie znam Marcina P., ani jego żony, ani nikogo z Amber Gold i OLT. Jedyna styczna to fakt, że pochodzimy z Gdańska. Od razu odpowiem też na potencjalne pytanie o moje sympatie piłkarskie. Tak, jestem kibicem Lechii Gdańsk. Chodziłem, chodzę i będę chodził na mecze, podobnie jak prezes TVP Jacek Kurski – oświadczył Nowak.
Przyznał, że jedyne, czego żałuje w sprawie OLT Express, to zbyt późne odwołanie prezesa ULC Grzegorza Kruszyńskiego. Nowak powiedział, że nie chce uczestniczyć w bieżącym sporze politycznym. – Zdaję sobie sprawę, że jest to swego rodzaju spektakl polityczny, ale nie chce być w to wikłany, bo dzisiaj zajmuje się czym innym. Mam nadzieję, że państwo to uszanują – dodał.
Sławomir Nowak pracuje obecnie dla ukraińskiego rządu. Z Platformy Obywatelskiej odszedł w czerwcu 2016 roku po tzw. aferze zegarkowej i ujawnieniu przez "Wprost" nagrań z podsłuchów.
Czytaj też:
Wassermann dzwoni do Nowaka podczas posiedzenia komisji. "Pani napisze smska"