Baltic Pipe, owszem, zapewne ruszy na czas, ale tak jak od dopłat nie przybędzie węgla, tak też od istnienia samej rury nie pojawi się w niej gaz. Dzisiaj wiadomo już, że gazu w Baltic Pipe – przynajmniej w stanie na teraz – będzie bardzo niewiele. Cały gazociąg ma mieć docelowo przepustowość ok. 10 mld m sześc., a popłyną przez niego może 2 mld. Jeśli będziemy chcieli mieć coś więcej, to będziemy to musieli po prostu kupić od firm wydobywających gaz na norweskim szelfie – za koszmarne pieniądze. A nawet to może nam się nie udać, bo gaz kupować chcą teraz wszyscy. Tymczasem to właśnie Baltic Pipe miał nam zastąpić import z Rosji.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.